Dzień jak dzień. Godzina około 12:30. Miejsce akcji- skatepark. Pumptrack, rampy, takie tam. Kilku chłopaków na hulajnogach, na bmx-ach, ktos na desce, ja na rolkach. I one. Dwie gwiazdy prowadzające po rampie i pumptracku ledwie przebierające nóżkami bombelki. Szlag mnie trafia, ale staram się uważać i trzymać jak najdalej. No ale kurde nie da się. Bombelek trzymany za ręke przez mamusię traci równowagę i spieprza się z góry rampy zmieniając tor staczania się leci mi prosto pod rolki, przeskakuję go i oczywiście się wypierdzielam dodatkowo słyszę:
- Prosze troche uważać!!! Przecież to małe dziecko!!!!
Kurde serio? Przecież to nie ogródek przedszkolny tylko skatepark. Wychodzisz z dzieciakiem na autostradę bo chce pojeździc na rowerku i masz pretensje że auta szybko jeżdżą?
Co się stało? Gdzie się podziało zwykłe myślenie? Serio teraz wszystko trzeba podporządkować bombelkom? Do tego obcym? Raz nawet byłam świadkiem, jak rodzice zabrali na oko dwulatka do teatru. Dziecko sie darło, rodzice bez żenady na głos je zagadywali. Aktor w końcu przestał grać i poprosił o opuszczenie sali. Pani była obrażona!!!
Serio nie ogarniam. Tak wylałam sobie frustrację na HP bo jakos monotematycznie ostatnio
- Prosze troche uważać!!! Przecież to małe dziecko!!!!
Kurde serio? Przecież to nie ogródek przedszkolny tylko skatepark. Wychodzisz z dzieciakiem na autostradę bo chce pojeździc na rowerku i masz pretensje że auta szybko jeżdżą?
Co się stało? Gdzie się podziało zwykłe myślenie? Serio teraz wszystko trzeba podporządkować bombelkom? Do tego obcym? Raz nawet byłam świadkiem, jak rodzice zabrali na oko dwulatka do teatru. Dziecko sie darło, rodzice bez żenady na głos je zagadywali. Aktor w końcu przestał grać i poprosił o opuszczenie sali. Pani była obrażona!!!
Serio nie ogarniam. Tak wylałam sobie frustrację na HP bo jakos monotematycznie ostatnio
--
Mrrrrr.... Wiesz co jest najbardziej przerażające? Zdychanie w poczuciu że się tak naprawdę nie żyło...