:zmechu "Żeby nie było: nikogo nie atakuję. Po prostu jak nie ma wojen i strachu to religia nie zawsze ma odbiorców."
"Jak trwoga, to do Boga". Świat się zmienia, wygodę i zabezpieczenie na przyszłość jesteśmy sobie w stanie ogarnąć sami, a nie polegać na "jakoś to będzie", "przeznaczeniu" czy "woli i łasce Boga". To oczywiście nie jest do końca prawda, bo przypadki chodzą po ludziach, ale nie są już tak powszechne i takie tragiczne jak np. w czasach wojny czy powszechnego ubóstwa.
Ilu jest ludzi wychowanych w wierze, którzy odeszli od wiary, a w sytuacjach skrajnego strachu i bezradności szukają pociechy w modlitwie i prośbach do boskiej instancji? To czasem odruch, czasem zawór bezpieczeństwa, a czasem sposób na to, żeby poczuć się lepiej.
Tak samo w kwestii potwierdzenia tego, czego uczy religia. Żyjemy w czasach, w których sporo rzeczy faktycznie da się sprawdzić i potwierdzić naukowo i każdy ma do takich opracowań dostęp. Do tego dochodzi jeszcze powszechna edukacja (przynajmniej w założeniu, bo w praktyce bywa różnie
). W czasach np. naszych dziadków jeszcze czegoś takiego nie było. Stąd ten odruch szukania potwierdzenia, a nie brania wszystkiego "na wiarę". Dociekliwość. Ale właśnie w szkole uczyli nas, że "wiedza to wiedza, a wiara to wiara". Wiara nie przyjmowała pytań. Wiarę trzeba było przyjąć taką, jaką nam dawali, i za bardzo nie drążyć.
No i właśnie - religia jest potężnym narzędziem, bardzo dobrze skonstruowanym. Przez tysiące lat pracowały nad tym zagadnieniem miliony osób, nieraz poświęcając temu całe życie. Zastanawiam się, jak wyglądałyby religie, które powstawałyby w dzisiejszych czasach.