Cześć,
nie mam komu, nawet żonie się wyżalić. Nie chce, bo pewnie ona myśli/ma obawy podobne jak ja chociaż ja jestem na ogół bardziej bezpośredni. Teściu (wszystkim bojownikom takiego życzę!!!) od 6 miesięcy chudnie (15kg, nie je), boli go brzuch albo żołądek (serio, ciężko laikowi stwierdzić), konsultuje się z rodzinnym telefonicznie bo rodzinny nie przyjmuje bo pandemia - taka polityka przychodni. W końcu z żoną się wkurzamy i od końca marca mamy bezpośrednie konsultacje z rodzinnym, niestety ten się skupia na zalecaniu piguł przeciwbólowych. Robimy badania prywatnie (poszło ok. 2k, ale mniejsza z tym**). Znajomy lekarz* (niestety nie może wystawić skierowania) po przejrzeniu dokumentacji stwierdza, żeby robić tomograf komputerowy (TK), rodzinny daje skierowanie do szpitala na internę - szpital nie przyjmuje (nie wnikajmy jaki) za to daje skierowanie do poradni ONKOLOGICZNEJ! no i tu zaczynają urzeczywistniać czarne myśli niestety. Idziemy do poradni, rejestrujemy, szybko mamy wizytę, na wizycie pani nic nie czuje (poradnia leczy a nie diagnozuje) i daje skierowanie do szpitala (znowu). W międzyczasie zrobione markery nowotworowe męskie i są trzustki i jakieś jeszcze, nie pamiętam jakie - oczywiście wszędzie mówią, że to jeszcze nic pewnego. Pani na izbie przyjęć w szpitalu jest (nie pierwsza) zdziwiona, że tyle badań zrobionych i nadal nic nie wyszło, dostajemy termin na koniec czerwca (pilny, najszybszy) - czekamy!
Wg nas i znajomego lekarza*, zostaje TK niestety nikt na to nie dał skierowania, nawet kiedy mówiliśmy, że zrobimy prywatnie*** Teraz odpuszczamy i czekamy na TK w szpitalu
Osobiście... mam czarne myśli, bo tak mam, będzie mieć raka cholera wie czego albo coś innego i zaraz go nie będzie. Czasami qrwa człowiek czuje, że z kimś jest źle i niedługo będzie koniec ale przecież tego nie powiem Jego córce Dla mnie, teściu umiera...(tylko raz się pomyliłem na trzy przypadki) a termin przyjęcia ma na tydzień do lipca
Jeśli ktoś to przeczytał, dziękuję.
Czego oczekuję?
Atencji. Pytań, jak sobie radzić, bo ja sobie dam radę, miałem już z rakiem do czynienia i śmiercią "trojga rodziców", po prostu musiałem się wyżalić. Jeśli gdzieś jest mało składnie, niejasne, daj znać, wyprostuję.
* sobie może ale nie obcym i już (wybaczcie ale nie chce wnikać)
**kasa nie grała roli! Badania, które mogliśmy robić bez skierowań albo mieliśmy skierowania robiliśmy prywatnie (poza kolonoskopią). Pieniądz nie jest problemem ale niestety, i tu chciałbym ostrzec innych, problemem może być LEKARZ RODZINNY, który nie chce dawać skierowań. Dopiero kiedy poszliśmy z żoną osobiście do niego (nie było lekko) wydębiliśmy skierowanie do szpitala bo na TK nie mógł dać***.
***rodzinny może dać skierowanie na TK ale tylko prywatnie! Nie dajcie się robić w ciula!
nie mam komu, nawet żonie się wyżalić. Nie chce, bo pewnie ona myśli/ma obawy podobne jak ja chociaż ja jestem na ogół bardziej bezpośredni. Teściu (wszystkim bojownikom takiego życzę!!!) od 6 miesięcy chudnie (15kg, nie je), boli go brzuch albo żołądek (serio, ciężko laikowi stwierdzić), konsultuje się z rodzinnym telefonicznie bo rodzinny nie przyjmuje bo pandemia - taka polityka przychodni. W końcu z żoną się wkurzamy i od końca marca mamy bezpośrednie konsultacje z rodzinnym, niestety ten się skupia na zalecaniu piguł przeciwbólowych. Robimy badania prywatnie (poszło ok. 2k, ale mniejsza z tym**). Znajomy lekarz* (niestety nie może wystawić skierowania) po przejrzeniu dokumentacji stwierdza, żeby robić tomograf komputerowy (TK), rodzinny daje skierowanie do szpitala na internę - szpital nie przyjmuje (nie wnikajmy jaki) za to daje skierowanie do poradni ONKOLOGICZNEJ! no i tu zaczynają urzeczywistniać czarne myśli niestety. Idziemy do poradni, rejestrujemy, szybko mamy wizytę, na wizycie pani nic nie czuje (poradnia leczy a nie diagnozuje) i daje skierowanie do szpitala (znowu). W międzyczasie zrobione markery nowotworowe męskie i są trzustki i jakieś jeszcze, nie pamiętam jakie - oczywiście wszędzie mówią, że to jeszcze nic pewnego. Pani na izbie przyjęć w szpitalu jest (nie pierwsza) zdziwiona, że tyle badań zrobionych i nadal nic nie wyszło, dostajemy termin na koniec czerwca (pilny, najszybszy) - czekamy!
Wg nas i znajomego lekarza*, zostaje TK niestety nikt na to nie dał skierowania, nawet kiedy mówiliśmy, że zrobimy prywatnie*** Teraz odpuszczamy i czekamy na TK w szpitalu
Osobiście... mam czarne myśli, bo tak mam, będzie mieć raka cholera wie czego albo coś innego i zaraz go nie będzie. Czasami qrwa człowiek czuje, że z kimś jest źle i niedługo będzie koniec ale przecież tego nie powiem Jego córce Dla mnie, teściu umiera...(tylko raz się pomyliłem na trzy przypadki) a termin przyjęcia ma na tydzień do lipca
Jeśli ktoś to przeczytał, dziękuję.
Czego oczekuję?
Atencji. Pytań, jak sobie radzić, bo ja sobie dam radę, miałem już z rakiem do czynienia i śmiercią "trojga rodziców", po prostu musiałem się wyżalić. Jeśli gdzieś jest mało składnie, niejasne, daj znać, wyprostuję.
* sobie może ale nie obcym i już (wybaczcie ale nie chce wnikać)
**kasa nie grała roli! Badania, które mogliśmy robić bez skierowań albo mieliśmy skierowania robiliśmy prywatnie (poza kolonoskopią). Pieniądz nie jest problemem ale niestety, i tu chciałbym ostrzec innych, problemem może być LEKARZ RODZINNY, który nie chce dawać skierowań. Dopiero kiedy poszliśmy z żoną osobiście do niego (nie było lekko) wydębiliśmy skierowanie do szpitala bo na TK nie mógł dać***.
***rodzinny może dać skierowanie na TK ale tylko prywatnie! Nie dajcie się robić w ciula!