Mój kochany kotek Nelson już jakiś czas temu wszedł w fazę spokojnego, pulchnego i rozleniwionego kociego gentlemana, który owszem, w młodości szalał, ale teraz najważniejsze są legowisko obok kaloryfera, ciepłe kocyki z polara i regularne dostawy wołowinki. Przynajmniej tak o nim sądziłem.
Dzisiaj wyszedłem z pracy, zrobiłem zakupy po drodze i wszedłem do mieszkania. Ponieważ trochę padało jak wiele razy do tej pory rozłożyłem wilgotny parasol w przedpokoju żeby przesechł a sam zająłem się pakowaniem zakupów do lodówki.
I wtedy się zaczęło. Na parasol nastąpił atak o takiej sile i dynamice jak żarłacz biały na foczkę. i to nie była sytuacja typu (kotek nadobnie parasol łapką trąca i się zaplątuje", ani "coś przeraziło kotka i w panice dokonuje zniszczeń". Nie, to był dokonany z determinacją mord na parasolu, wykonany wszystkimi kocimi zasobami, cztery szponiaste łapy plus kły, po którym została kupa pogiętych drutów i rozerwanego płótna. Po prostu: parasol miał umrzeć i Nelson wjechał w niego jak szturmowcy GROM-u w budynek. Cały incydent trwał jakieś pół minuty.
Teraz siedzi na krawędzi łózka i liże łapkę, opuszek po opuszku zakończonym pazurem, mruży oczy i się na mnie patrzy.
Trochę się boję.
Dzisiaj wyszedłem z pracy, zrobiłem zakupy po drodze i wszedłem do mieszkania. Ponieważ trochę padało jak wiele razy do tej pory rozłożyłem wilgotny parasol w przedpokoju żeby przesechł a sam zająłem się pakowaniem zakupów do lodówki.
I wtedy się zaczęło. Na parasol nastąpił atak o takiej sile i dynamice jak żarłacz biały na foczkę. i to nie była sytuacja typu (kotek nadobnie parasol łapką trąca i się zaplątuje", ani "coś przeraziło kotka i w panice dokonuje zniszczeń". Nie, to był dokonany z determinacją mord na parasolu, wykonany wszystkimi kocimi zasobami, cztery szponiaste łapy plus kły, po którym została kupa pogiętych drutów i rozerwanego płótna. Po prostu: parasol miał umrzeć i Nelson wjechał w niego jak szturmowcy GROM-u w budynek. Cały incydent trwał jakieś pół minuty.
Teraz siedzi na krawędzi łózka i liże łapkę, opuszek po opuszku zakończonym pazurem, mruży oczy i się na mnie patrzy.
Trochę się boję.
Ostatnio edytowany:
2020-12-23 19:11:31
--
Od narzekania boli głowa i rozwolnienie gwarantowane!