Eee. Bez takich mnie tu. Mnie tam elf Ebolas ani driady z Brooklynu nie przeszkadzały.
U nas w Polsce nadal osób niebiałych jest bardzo mało [przy czym jeśli już, to chyba najczęściej są to Cyganie] - więc społeczeństwo w tym świecie wyobrażamy sobie tak mniej więcej jak nasze. W Hameryce czarnych widzisz na każdym kroku, więc logiczne że jeśli nigdzie nie jest zaznaczone że dana postać jest drobnym piegowatym rudzielcem [Triss Merigold, haha], czy coś, to wywodzący się stamtąd obsadzają osoby podobne do tych które widują na codzień. Reprezentacja społeczeństwa; to jest naturalne.
To co mnie w netfliksowym Wiedźminie zasmuciło, to spieprzenie potencjału, wywalenie całego mnóstwa fajnych wątków, a nawpierniczanie w to miejsce rzeczy totalnie z dupy. Ot, węgorze w Aretuzie, i w ogóle cała anakinizacja Yennefer. Sapkowski przeszłość tej postaci zawarł w połówce zdania, i to było lapidarne, ale i nie do przeoczenia. Tutaj naprodukowali od groma głupot [choćby wycinanie macicy i przydatków żeby z nich zrobić "krem na urodę", matko-sałatko!]. Nie przeszkadza mi czarna Fringilla, ale przeszkadza to że zrobili z niej sekciarę. I mogłabym tak długo, ale nie o to chodzi.
I, o ile przeróbki wnoszą coś do samego oryginału sensownego, to czemu nie? Taki serial Boys. Genialny! Mój mąż zna komiksowy oryginał, i wymienia mi co zmienili - przy czym twierdzi że zmiany wyszły historii na lepsze! I ja serio życzyłabym Wiedźminowi takich scenarzystów jak ci od Boysów, bo wykorzystali potencjał, a jeszcze go podkręcili!
A wracając do tego Watcha. Ja się zgadzam z :macflash że jeśli ktoś chce robić zupełnie inną historię, to czemu nie napisze jej od zera? Za słaba żeby się samodzielnie sprzedać? Więc trzeba wrzucić do niej parę znanych skądinąd postaci? Pobudzić fanów oryginału i zareklamować to gównoburzą? Ech.
W dupie mam to że Sybil jest czarna. Ale ta postać kojarzy mi się z bardzo konkretnymi cechami. Sybil jest damą, która swobodnie obraca się w towarzystwie Patrycjusza i lordów, ale jest też silną babką, która w razie czego potrafi sama chwycić za broń. Jest dużą dziewczyną o wielkim sercu i ogromnym poczuciu sprawiedliwości. Jest ciepła, kochana i troskliwa. Ta pani na ekranie jest jakaś zimna, sztuczna, no i nie jest damą, jest pieprzoną getto-dziunią. Okej, to tylko trailer, mogłam nie widzieć wszystkich walorów. Ale jakoś nie zachęca do poświęcenia swojego czasu na oglądanie.
Dalej: postaci żeńskie. U Pratchetta jest całe mnóstwo dobrze wymyślonych, znaczących i sensownych postaci żeńskich. Oprócz wymienionej Sybil, w samej straży są Angua i Cudo. Po cholerę dorabiać na siłę kolejne? Przez to kompletnie rozmywa się istotność tych które już są - zwłaszcza kiedy ktoś robi to nieudolnie.
A co do wtryniania na siłę Czarnych do umieszczonych w konkretnych realiach historycznych fabuł - wbrew tym realiom, to ja się nawet nie chcę wypowiadać. Tu mowa o fikcji, i fikcji się trzymajmy.