Ale zawsze możesz się zarejestrować.
Gościmy obecnie 4683 osób, w tym 531 rejestrowych bojowników walki z powagą.
Ostatnio dołączył do nas bojownik Patrycja123654
Mąż przyszedł do domu:
- Gооd еvеning dеаr, Im nоw lоggеd in.
Żona:
- Kupiłeś chleb?
- Ваd соmmаnd оr filеnаmе.
- Prosiłam Cię przecież rano!
- Еrrоnеоus sуntах. Аbоrt?
- Jak nasz nowy telewizor?
Jeśli wciąż uważasz, że to Japończycy stworzyli najbardziej idiotyczne wynalazki to posłuchaj naszych polskich racjonalizatorów. Oni chcieli w PRL opatentować następujące dzieła:
Aeromasło
Czasami na kempingu lub biwaku nie ma odpowiednich warunków do przechowywania masła i masło jełczeje, zabrudza się. Mój pomysł eliminuje tę wadę: chodzi mianowicie o masło w aerozolu. Odpada także problem rozsmarowywania masła na chlebie. Innym przykładem zastosowania byłoby zastosowanie w wyprawach alpinistów. Istnieje tylko jeden problem: produkcja. Jestem jednak optymistą i wierzę, że uda się ten problem rozwiązać, tak jak udało się rozwiązać problem lakieru w aerozolu, szamponu w aerozolu itp. Masło to powinno spełniać dwa warunki: w pojemniku być ciekłe lub w postaci kuleczek, a po wyjściu z pojemnika tężeć na powietrzu.K. S.
Łyżka dla nieobytych
Kazałeś gdzieś w Płocku nad Wisłą
Dawałem Ci sam na tacę
Gdy ingresu przyszła bliskość
To skarżą Cię o współpracę
A Ty się temu nie Wielgus
Wiesz dobrze, co byłoby dalej
Jak byśmy byli szczęśliwi
Gdybyś nie przyznał się wcale
Ten po lewej coś mówi, a ten po prawej coś sobie myśli... Ale co? Czy ten po lewej przyniósł piwo bezalkoholowe czy też przyniósł go za mało? Popuść wodze fantazji i wpisz w komentarzu jakie wg ciebie teksty mogły towarzyszyć powyższej scenie!
1. Posprzątaj stół, żeby przygotować miejsce na pakowanie prezentu.
2. Idź do szafki i weź torbę, w której masz prezent. Zamknij szafkę.
3. Otwórz szafkę i wyjmij kota.
4. Idź do kredensu i wyciągnij rolki papieru pakowego.
5. Wróć i wyjmij kota z kredensu.
6. Idź do szuflady i zabierz przezroczystą taśmę klejącą, wstążeczki,
nożyczki, naklejki, etc.
Jeśli jednak nie chcesz niczego gubić mamy najlepszą z możliwych rad! Nie pij!
PORANEK PRAWDĘ CI POWIE
Pewnego ciepłego, styczniowego piątku trójka śmiałków poszła pić. Pili, bo musieli zalać trochę goryczy życia, wzięli więc 4 tanie wina i udali się do parku. Pili mężnie, tylko jeden dostał szumu w głowie. Wina się prędko skończyły, ale koleżanka miała imprezę pożegnalną, więc nasi dzielni bojownicy ruszyli na spotkanie nowych przygód. Jako, że Weltschmerz nie przechodził, łoili równo a zrywno. Imprezy pełnej ciekawych zdarzeń nadszedł kres, więc ekipa w towarzystwie kilku(nastu(dziesięciu)) pawi rozeszła się do domów. Autor powyższych słów (tu warto nadmienić, że nigdy jeszcze nie stracił filmu ani pamięci z imprezy) doczłapał na drugie piętro swojego dominium, wpełzł do pokoju, rozebrał się i położył do uprzednio przezornie przygotowanego łóżka. Koniec historii byłby banalny i standardowy, ale niestety.
Korespondent Pepponow z agencji TASS donosi:
Nad Trójkątem Bermudzkim zaginął samolot. Ukraińska obrona przeciwlotnicza odmawia komentarza.
WAZ wypuścił sześciomiejscowy samochód osobowy. Szóste miejsce jest przeznaczone dla mechanika pokładowego.
Podczas sekcji zwłok matrioszki ujawniono siedem innych zgonów.
Stosunki rosyjsko - rosyjskie
PIENIĄŻEK
Mamusia moja (lat sześćdziesiątparę) wcisnęła mi w dłoń zmaltretowaną stówkę i chichocząc dziko wyparskała:- Masz tu, synu i kup coś swoim pociechom hahaha...
W obawie, czy emerytka przez przypadek jakigoś jointa w paczce papierochów nie dostała, zmrużyłem groźnie oko i zagaiłem:
- A z czego tak rży?
Ot, historia była taka:
Wpadli w jamę lew, zając i baran. Dzień siedzą, dwa siedzą, a na trzeci dzień lew mówi:
- Przepraszam, koledzy, dłuzej nie mogę, zjeść muszę.
Baran:
- Be-Be.
Zając:
- Co ku*wa "be - be"?! Kolega dobrze mówi!
by skaut22
* * * * *
Rozmawiają dwaj szachiści:- Twój synek mówi już?
- Nie, jeszcze nie.
- A chodzi?
Nie powtarzajmy tego! Nigdy! Osobom, których psychika nie jest wypaczona stanowczo odradzamy lekturę, pozostałych zapraszamy, im i tak jest wszystko jedno...
DRZWI
Miałem wtedy pięć i pół roku, kłóciłem się o coś z moim starszym bratem kiedy on wyszedł z mojego pokoju (a ja pobiegłem z nim) i poszedł do swojego zamykając za sobą, a tuż przed moim nosem, drzwi, szklane drzwi. Nie zdążyłem wyhamować rozbijając głową szybę. Spadające kawałki szkła wbiły się w moje ręce. Na szczęście tylko w ręce. Podczas uderzenia drzwi nie były domknięte, dzięki czemu otworzyły się. Gdyby były zamknięte, szyją spadłbym na dolną część ramy drzwi przebijając swoje gardło, a spadające fragmenty szkła zadziałały by jak gilotyna. Jakby tego było mało na karetkę czekałem około 40 minut (była zima, a w mojej miejscowości nie było jeszcze pogotowia ratunkowego), gdy wreszcie dotarłem do szpitala na stole spędziłem kilka godzin.
Mały szkielecik pyta ojca:
- Tatusiu, a ciebie też przyniósł szkielet bociana?
*****
Szkielecina do córki:
- Jak będziesz tyle bez przerwy jadła, to zrobisz się gruba jak Callista Flockhart.
*****
Idzie szkielet z osmalonymi żebrami. Spotyka go drugi:
- Co się stało?
Ojciec opowiadał, jak kiedyś musiał wcześnie wstać, około 3 rano. Krótko potem z pokoju, który dzieliliśmy z bratem otworzyły się drzwi i wyszedł mój brat w piżamie.
Na "cześć" nie zareagował, tylko siadł i zaczął zakładać buty.
Na pytanie "co robisz?" stwierdził "wychodzę!".
"Gdzie?" - "do windy". I cały czas sprawiał wrażenie, że wszystko robi świadomie.
Dopiero po długich namowach dał się przekonać, żeby wrócił do łóżka. Rano oczywiście nic nie pamiętał.
Siostra opowiadała też jak na obozie harcerskim robili dowcipy - budzili kogoś w środku nocy i zadawali jakieś absurdalne pytanie. Kiedyś obudzili (no, z grubsza...) dziewczynę i zapytali "gdzie masz klucze do lasu?" a ona na to: "pod łóżkiem" i poszła spać. Rano też nic nie pamiętała.
by wisz-nu* * *
Za młodu śniło mi się że gram w piłkę nożną. Dostałem piękne podanie ze skrzydła, ustawiłem się i i piękny strzał z pół obrotu.
Dwa zdarzenia z wyjazdu na Światowe Dni Młodzieży w Paryżu. Jako że wyjazd był z serii "minimum kosztów" wynajęty był autobus marki Autosan z Włocławskiego PKSu. Mieliśmy dwóch przesympatycznych kierowców, ale numer który odstawili wszyscy nagrodzili brawami.
W czasie jazdy niemiecką autostradą prowadzący kierowca zawołał na zmiennika "Zmień mnie bo mam już dość" Zmiennik podszedł i stanął obok niego, Prowadzący wstał, zmiennik usiadł za nim i w taki sposób zmienili się "w locie". Autobus jechał wtedy około 100 km/h.
Następne zdarzenie było przy wyjeździe z Luxemburga, okazało się że kierowcy nie mają żadnych map Francji oprócz jednej bardzo mało dokładnej na 2 stronach atlasu. Dodatkowo obszar Luksemburga był na połączeniu kartek.
Był nauczycielem, dyrektorem liceum, posłem, premierem, prezydentem miasta, doradcą prezesa banku. Proszę państwa, o tym będzie głośno, oto...
Mechanika ogólna, dr Reebok:
- Posłuchajcie musicie to zrozumieć. Jak ktoś tego nie zrozumie to albo tej uczelni nie skończy albo zostanie i będzie to wykładał!
Mistrza ciężko zastać było, szczególnie jak zbliżała się sesja, ale kolega twardy był i od 7:30 czekał na Mistrza. Tak około 16 się pojawił (umówiony był na 9:00). Mistrzu wszedł do pokoju a kumpel tuż za nim:
- Panie profesorze można?
- Mistrzu ja dopiero co wszedłem...
- Nie pij alkoholu. Jeśli nie możesz się powstrzymać to...
- Przyjdź z partnerką, która cię przypilnuje. Jeśli to niemożliwe to...
- Uważaj na ludzi którzy deklarują, że się będą bawić kulturalnie i biorą mało wódki lub wcale. Sępy precz!
- Pamiętaj, ile byś nie wziąli wódki zawsze braknie. 0,7 l skończy się ok. 2 w nocy. Lepiej weź litr... Albo i 1,5 dla świętego spokoju.
- Na wszelki wypadek lepiej powiadom rodziców, że studniówka skończy się nad ranem. Co prawda pewnie skończy się o 2 w nocy, ale nie będziecie chcieli skończyć na tym zabawy.
Uwaga! Teksty są naprawdę mięsne. Osobom wrażliwym na słownictwo lekturę tego artykułu stanowczo odradzamy!
Swego czasu katowaliśmy z bratem PSXa i między innymi "Gran Turismo". O ile bracikowi udawało się przyjeżdżać na metę na przyzwoitym miejscu (czwartym - hehe), to ja miałam pecha i często lądowałam na końcu. Mimo to po moim dojechaniu na metę rozlegały się oklaski. Kiedyś mówię:
- No patrz. Przyjechałam ostatnia, a mimo to jakaś publiczność mi brawo bije.
Na to brat:
F1.
- Przychodzi baba do lekarza i mówi: -Panie doktorze, jestem senna. –A ja Prost.
- Przychodzi baba do doktora i od progu woła: strulli mnie, na to doktor: tam na lewo mom toya.
BOGDAN WENTA, TRENER SZCZYPIORNISTÓW: „REPREZENTACJA POLSKI MA SZPIEGÓW”.
Z archiwów JM |
|