Starożytni Grecy używali gliny i kamienia; Rzymianie – gąbek i słonej wody. Gdzie więc narodził się pomysł stworzenia komercyjnego produktu, zaprojektowanego tylko w jednym celu? Pojawił się on około 150 lat temu w Ameryce. W niecały wiek marketingowy geniusz Wuja Sama zamienił coś jednorazowego w coś niezastąpionego.
Papier toaletowy zwija się w rolkę
Pierwsze produkty zaprojektowane specjalnie po to, by podcierały dolną część naszego ciała były umieszczoną w pudełkach, nasączoną aloesem manilą (wytrzymałe włókno z liści banana manilskiego). Wymyślił je w 1857 roku nowojorski przedsiębiorca Joseph Gayetty, który twierdził, że jego wynalazek zapobiega hemoroidom.
Gayetty był dumny ze swego leczniczego papieru, który miał już nadrukowane imię swojego twórcy. Jednak jego sukces był ograniczony. Amerykanie szybko przyzwyczaili się do podcierania się katalogiem Sears Roebuck i nie widzieli potrzeby wydawania pieniędzy na coś, co dostawali pocztą za darmo.
Papier toaletowy zrobił kolejny krok do przodu w 1890 roku, kiedy dwaj bracia Clarence i E. Irvin Scott zaczęli popularyzować pomysł papieru toaletowego na rolce. Marka Scott odniosła większy sukces niż medyczny papier Gayetty’ego, częściowo dlatego, że wytrwale budowali oni swój biznes, sprzedając swój papier toaletowy do hoteli i aptek.
To jednak wciąż nie przekonało większej części ludzi do tego, by otwarcie kupować taki produkt, głównie dlatego, że Amerykanie wstydzili się normalnych funkcji ludzkiego organizmu. W rzeczywistości nawet bracia Scott byli tak zawstydzeni charakterystyką ich produktu, że odpowiedni kredyt na swój wynalazek wzięli dopiero w 1902 roku.
„Nikt nigdy nie chciał kupować w sklepie papieru toaletowego wymawiając jego nazwę” – mówi Dave Praeger, autor książki "Poop Culture: How America Is Shaped by Its Grossest National Product". „Było to uznawane za tak duże tabu, że ludzie nie umieli nawet mówić o tym produkcie”. Do 1930 roku niemiecka firma Hakle używała hasła: „Poproś o rolkę Hakle, a nie będziesz musiał mówić papier toaletowy!”
Wraz z upływem czasu, papier toaletowy powoli stawał się podstawowym produktem w Ameryce. Jednak powszechna akceptacja produktu oficjalnie pojawiła się dopiero, kiedy wymagała tego nowa technologia.
Pod koniec XIX wieku coraz więcej budowanych domów miało przypominające nam obecnie toalety, na których można było usiąść, a które podłączone były do systemu kanalizacyjnego. A ponieważ ludzie potrzebowali produktu, który będzie można spłukać nie niszcząc i nie zatykając przy tym rur, mech, czy liście nie spełniały już dłużej swojej roli. Bardzo szybko pojawiły się więc reklamy, które zachwalały papier toaletowy jako produkt polecany zarówno przez lekarzy, jak i hydraulików.
Siła rosnącej miękkości Na początku lat 1900, papier toaletowy nadal był uznawany za przedmiot leczniczy. Jednak w 1928 roku firma Hoberg Paper znalazła inny sposób. Słuchając rad swoich speców od reklamy, firma wprowadziła markę „Charmin” i wyposażyła swój produkt w logo, które przedstawiało piękną kobietę.
Geniusz tej kampanii polegał na tym, że ujawniając miękkość i kobiecość, firma mogła uniknąć mówienia o rzeczywistym celu, w jaki produkuje się papier toaletowy. Charmin odniósł ogromny sukces, a zastosowana taktyka pomogła marce przetrwać nawet czasy Wielkiego Kryzysu. Pomogło też w tym to, że 1932 roku Charmin zaczęto pakować w ekonomiczne paczki po cztery sztuki. Wiele dekad później wykwintne damy zastąpiono dziećmi, czy małymi niedźwiadkami i pieskami, które nadal stanowią skuteczne narzędzie reklamowe.
Do roku 1970 Ameryka nie umiała już wyobrazić sobie życia bez papieru toaletowego. W grudniu 1973 roku nawet gospodarz “Tonight Show”, Johnny Carson, w monologu otwierającym program żartował na temat braku papieru toaletowego w sklepach. Ameryka jednak się nie śmiała. Zamiast tego widzowie pobiegli pędem do swoich miejscowych sklepów i wykupili tyle tego produktu, ile się dało.
Papier toaletowy nakręca światowe biznesy Obecnie Stany Zjednoczone wydają na papier toaletowy ponad 6 miliardów dolarów rocznie – więcej niż jakikolwiek inny kraj na świecie. Średnio Amerykanin zużywa około 57 kawałków papieru dziennie i prawie 23 kilogramy rocznie. Nie oznacza to jednak, że właśnie w USA rynek papieru toaletowego kwitnie.
Prawdziwe wzrosty przemysł ten obserwuje teraz w krajach rozwijających się. Dochody z papieru toaletowego w samej tylko Brazylii zwiększyły się ponad dwukrotnie od roku 2004. Ogromny wzrost sprzedaży – jak się powszechnie uważa – wynika z połączenia zmieniających się cech demograficznych, społecznych oczekiwań oraz zwiększających się dochodów.
„Globalizacja w pewnym sensie może być mierzona rozpowszechnianiem się zachodnich praktyk związanych z łazienką” – mówi Praeger. Kiedy przeciętny mieszkaniec danego kraju zaczyna kupować papier toaletowy, oznacza to, że zawitało tam bogactwo i konsumpcja. Świadczy to też o tym, że ludzie nie tylko mają wolne środki, które mogą wydawać, ale też są pod wpływem marketingu z Zachodu.
Ameryka bez papieru toaletowego? Pomimo tego, że rynek kwitnie w krajach rozwijających się, producenci papieru toaletowego zaczynają odczuwać potrzebę podniesienia ceny za swoją rolkę, aby na niej zarobić. Wynika to z rosnących kosztów produkcji. W ostatnich kilku latach, miazga papierowa staje się coraz droższa, w górę idą także ceny energii, a nawet woda zaczyna być problemem. Jeśli klimat nadal będzie się zmieniał, firmy produkujące papier toaletowy będą musiały wciąż podnosić ceny. Pojawia się zatem pytanie: jeśli papier toaletowy stanie się przedmiotem luksusowym, czy będziemy umieli już bez niego żyć?
Prawda jest taka, że obchodziliśmy się bez tego produktu przez bardzo, bardzo długi czas. A nawet obecnie wielu ludzi dobrze radzi sobie bez niego. W Japonii coraz bardziej popularna staje się toaleta, która wyposażona jest w bidet oraz nawiew powietrza. A na całym świecie najpowszechniejszym produktem służącym do mycia jest po prostu woda. Mieszkańcy wielu miejsc w Indiach, na Bliskim Wschodzie czy w Azji nadal polegają najbardziej na wiaderku i kranie.
Czy Amerykanie, walcząc z kryzysem, będą umieli rozstać się ze swoim ukochanym papierem toaletowym, aby zaoszczędzić w ten sposób trochę pieniędzy? Czy nadal będziemy spłukiwać swoje pieniądze? Praeger jest przekonany, że apokalipsa papieru toaletowego jest mało prawdopodobna. W końcu amerykańska machina marketingowa jest potężnym narzędziem rynkowym.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą