Ach, wiosna! Ta pora roku, kiedy wszystko budzi się do życia, ptaki śpiewają, a chwasty i alergie decydują się na pełną mobilizację. Ale co tam alergie, kiedy Twój ogród przeistacza się w arenę walki z najbardziej bezwzględnymi przeciwnikami: tulipanami na sterydach i przebiegłymi stokrotkami.
Pierwsze, co zauważasz, wkraczając do ogrodu wczesną wiosną, to oczywiście zielone potwory, które masowo zaczynają wychodzić z ziemi jak zombie z grobów. Próbują przejąć kontrolę nad każdym centymetrem kwadratowym Twojej własności. I wiesz, że musisz działać szybko.
1. Rozmowa: Zaczynasz od dyplomacji. Próbujesz negocjować. Prosisz, aby nie rozmnażały się tak szybko. Jednak te szarańcze są równie uparte jak gazy w jelitach. W końcu rezygnujesz, bo sąsiedzi zaczynają ci się uważniej przyglądać.
2. Zagrożenia z ziemi: Pewnego ranka po zimie wychodzisz, patrzysz na swój wymuskany trawnik i oczom nie wierzysz. Przypomina krajobraz wulkaniczny Islandii, a cały trawnik zapada się od podziemnych korytarzy. Płaczesz i zadeptujesz, walcujesz i dosiewasz, żeby nazajutrz zobaczyć ten sam widok.
3. Zagrożenia z powietrza: Kolejnym etapem jest obrona przed nasionami, które próbują kolonizować każdy wolny fragment twojego trawnika. Twoja taktyka? Suszarka do włosów. Tak, dobrze czytasz. Wyciągasz ją na zewnątrz i włączasz na pełną moc, próbując odgonić nasiona z powrotem tam, skąd przyleciały. Sąsiedzi myślą, że ostatecznie ci odbiło, ale przecież wojna to wojna.
4. Inwazja ślimaków: Gdy myślisz, że gorzej być nie może, zauważasz, że ślimaki zorganizowały przemarsz protestacyjny przez środek twojego warzywnika. Czas na tajną broń – sól. Ale zamiast tego, używasz popcornu, bo masz zbyt miękkie serce na zabijanie. Po kilku dniach ślimaki rozpoczynają partyzanckie kino plenerowe, a Ty rezygnujesz z walki.
5. Rozsada: Pełen nowej nadziei postanawiasz, że wysiejesz sobie ogóreczki i pomidorki, żeby jeść swoje własne bez chemii. Wkładasz nasionko wyrasta - łatwizna. Nic bardziej mylnego. Za chwile twoje pomidorkowe krzaczki będą wyższe niż ty, a w maju śnieg i mróz. W końcu przesadziłeś na grządkę, włożyłeś co trzeba do dołka, a one się obraziły na wyprowadzkę z domu. Chodzisz muskasz tłumaczysz, że tu im będzie lepiej. Wstały, wyprostowały się i rzekły to nie jest nasze ostatnie słowo. Mamy w zanadrzu cały
pomidorowy zestaw małego terrorysty: wirusy, grzyby, bakterie, zarazy, niedobory, szkodniki...
6. Kompostownik – Twój nowy przyjaciel: W desperacji zwracasz się o pomoc do kompostownika. Wrzucasz tam wszystko, co organiczne, z nadzieją, że zamieni się w czarnoziem. Niestety, generuje więcej życia niż planowałeś, stając się domem dla kolejnych gatunków owadów i gryzoni.
Po miesiącach walki, wyczerpany i pokonany, zasiadasz na swojej werandzie, popijając zimne piwo obserwujesz, jak Twój ogród żyje własnym życiem. Czy to nie piękne? Wiosna, pełna życia, śmierci i odrodzenia... i kilka dzikich rabarbarów, które postanowiły zadomowić się przy płocie. No cóż, przynajmniej rabarbar nie wymaga niczego.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą