Aby przyrządzić młodą kapustę z groszkiem sposobem Purkusia, na początek potrzebne są:
- rozcieńczalnik do wyrobów poliuretanowych ogólnego stosowania,
- gaziki niejałowe,
- pasta mydlano-piaskowa,
- mydło "Biały wielbłąd" w kostce,
- szczoteczka do paznokci.
Nasączonymi rozcieńczalnikiem gazikami zmywamy z rąk poliuretanową masę klejąco-uszczelniającą K2-50 (świetna do wklejania kloszy w reflektory, zdecydowanie polecam. Odradzam natomiast stosowanie wszelkich silikonów, bo są "kwaśne" i wysychając wydzielają opary), następnie myjemy dłonie pastą, mydłem i szczoteczką.
Oczywiście istnieje możliwość, że akurat nie masz rąk uwalanych poliuretanem, wtedy wystarczy umycie mydłem i szczoteczką
Bierzemy młodą kapustę, obieramy wierzchnie liście i kroimy na ćwiartki.
Nastawiamy wodę w czajniku (ma się zagotować), i szatkujemy drobno kapustę, poza ostatnią ćwiartką którą tniemy "grubiej".
Wrzucamy do garnka, a wymieszanie i końcowe szatkowanie tępym nożem do masła zlecamy kuchcikowi.
Zalewamy wrzątkiem i ponownie nastawiamy wodę w czajniku.
Kroimy oskrobaną marchew w talarki, przegryzając głąbem z kapusty.
Kiedy woda w czajniku się zagotuje, odcedzamy kapustę i zalewamy świeżym wrzątkiem.
Kolejny raz nastawiamy wodę w czajniku.
Dorzucamy do zawartości garnka marchewkę, ziele angielskie, liście laurowe, cukier, sól i pieprz, oraz kwasek cytrynowy.
Ile? zależy od wielkości kapusty.
Kwasku cytrynowego na przykład wsypałem, zgodnie z sugestią mojej Mamy
(Członek zwyczajny Zrzeszenia Teściowych - profesjonalne doradztwo, zarządzanie, dozór osób nieletnich i mienia) trzy "noże".
Główki młodej cebulki tniemy w talarki i dorzucamy do garnka, szczypior kroimy i odstawiamy na bok razem z posiekanym koperkiem.
Dodajemy trochę masła.
A przy okazji i soli, jakby było za mało wcześniej dane.
Przykrywamy pokrywką i niech się gotuje.
W tym czasie, ugniatamy łyżką w kubku masło z mąką.
Woda w czajniku powinna się już ugotować, więc robimy sobie kawę.
Oczywiście istnieje możliwość, że akurat nie pijasz kawy, wtedy robisz sobie herbatkę.
Jeśli jednak nie pijesz ani kawy, ani herbaty, to po jakiego czorta było trzeci raz gotować wodę?
Kiedy kapusta zmięknie, dorzucamy szczypior z koperkiem i przepłukany zielony groszek z puszki.
A przepłukany dlatego, że to właśnie zalewa powoduje gazy i wzdęcia, groszek jest temu niewinny.
Na sam koniec, dodajemy do garnuszka z masłem i mąką dwie łyżki wywaru, mieszamy, dodajemy dwie łyżki wywaru, mieszamy, itd. itd. na koniec wlewamy zawartość do garnka z kapustą mieszając.
No.
A teraz pora na dodatki.
Nie bez powodu powstało powiedzenie, że coś jest "wisienką na torcie". Bez tej "wisienki", czyli ozdobników/ dodatków, tort byłby zwykłym ciastem, prawda?
Tak, że rozumiesz, do dodatków trzeba podejść poważnie - "nie ma lipy".
Bierzemy circa about 70 dkg. mielonego mięsa wieprzowego i wołowego, cebulę, dwa ząbki czosnku, dwa jajka, no i tartą bułkę.
Cebulę i czosnek kroimy grubo...
a następnie wrzucamy do jakiegoś naczynia i traktujemy blenderem.
Masę cebulowo-czosnkową dodajemy do mięsa, razem z jajkami i czterema łyżkami bułki tartej. Solimy, pieprzymy, mieszamy.
Dodajemy czubatą łyżeczkę otartego majeranku.
Znów mieszamy.
Formujemy z mięsa bardziej lub mniej zgrabne sznycelki
(dla nie mieszkających w Galicji - kotleciki) i obtaczamy w tartej bułce.
Kładziemy na patelni, na dobrze rozgrzany olej i smażymy.
Gotowe sznycelki
(dla nie mieszkających w Galicji - kotleciki) odsączamy na papierowym ręczniczku i wułala:
Kapusta z groszkiem gotowa.
W sumie nie wiem co tam robią ziemniaki. Tak jakoś się zakradły nie wiadomo nawet kiedy.
Jak widać na powyższym obrazku, w tzw. między czasie zrobiły się babeczki w sosie czekoladowym.
Trochę głupia sprawa, bo tak w zasadzie, to miał być lukier, ale wody mi się uchlupnęło i wyszedł sos. :|
Wiesz, wolałbym żeby to zostało między nami, dobra?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą