Początki treningu sztuk walki są naprawdę trudne. Jednak mimo powolnych postępów nie warto się zniechęcać. Każdy, nawet najmniejszy element wyuczony po długich godzinach wylewania krwi i potu zasługuje na pochwałę. Nieważne w jakim tempie przyswajasz wiedzę — DESW to nie sprint. Zresztą, trenując przez całe życie 2 razy dziennie, 7 dni w tygodniu, może się okazać, że nie opanujesz do perfekcji całej wiedzy zapisanej w dawnych manuskryptach. W końcu, jakikolwiek progres jest lepszy od stagnacji.
Całość wpisu można przeczytać na moim blogu: http://kuba.potocki.org.pl/blog/od-tego-sie-zaczelo
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą