
No i się zaczęło. 2 treningi tygodniowo, w poniedziałki i środy. Jak było trzeba prowadzić jakieś dodatkowe zajęcia indywidualnie z osobami, które były trochę w tyle z różnych przyczyn, to między piątkiem, a niedzielą zawsze byłem do dyspozycji.
Mimo śnieżnej i mroźnej zimy, spotykaliśmy się wieczorami w kęckim Parku Lipowym lub na parkingu nieopodal pobliskiego Orlika pod latarnią i jechaliśmy z treningiem. Ludzie często patrzyli na nas jak na idiotów lub pomyleńców, ale zawsze mieliśmy przeświadczenie, że to z nimi jest coś nie tak, bo nie potrafią sobie zorganizować ciekawego zajęcia w życiu, a max na jaki ich stać to walenie w kocioł weekendami. Ot taka nasza polska rzeczywistość.
Początki były bardzo obiecujące. Już po kilku treningach wieści o grupie treningowej “od walki mieczem” rozeszły się po okolicy (głównie po znajomych i forum ASG Bielsko-Biała). Zdarzyło się nawet tak, że na jednym z treningów mieliśmy 12 trenujących. Było to 10 lutego 2010. Odgrzebałem gdzieś ze swojego Fejsa kilka zdjęć (;
Całość wpisu jest dostępna na mojej stronie: http://kuba.potocki.org.pl/blog/obiecujacy-start-fechtera
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą