< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Niedoładowana

9 January 2015
Pani po sześćdziesiątce, niemłoda już, ale jeszcze nie taka znowu stara, żeby wiekiem usprawiedliwiać to, co zrobiła.
- Daj mnie pani doładowanie do Playa za 10.
Kładzie obok drukarki telefon, zaczyna grzebać w torebce.
Drukuję, kładę na bilonownicę, czekam.
Pani grzebie w torebce, zakłada okulary, wyciąga portfel, otwiera, kładzie pieniądze, zamyka portfel, zabiera wydruk z doładowaniem, zabiera telefon, chowa okulary i wychodzi.
Następnego dnia przychodzi niezadowolona.
- Jak mnie pani to doładowanie dała, że ja dalej nic na koncie nie mam?! Jakieś zepsute było!
- A to mi się jeszcze nie zdarzyło, ale proszę przynieść, zareklamujemy.
- Wyrzuciłam. Daj mnie pani jeszcze raz za dziesięć.
Kolejność czynności dokładnie jak wyżej, z tym, że zamiast wyjść, klientka bierze telefon do ręki i dzwoni. Patrzy na mnie i znów pretensje:
- To też nie działa! Pani tu nie powinno być, pani mnie oszukała! Oddawaj pieniądze!!!
- Chwileczkę, o co chodzi? Sprzedałam pani doładowanie za 10 zł, a pani nawet nie doładowała telefonu.
- Ja nie doładowałam?! To pani mnie nie doładowała! Przecieżem położyła telefon, jak należy.
Tu złapałam zawias, ale uśmiech na twarzy chłopaka stojącego za Niedoładowaną skierował moje myślenie na te rzadziej odwiedzane, niekonwencjonalne i absurdalne ścieżki.
- Proszę pani, to jest zwyczajne nieporozumienie. Ja sprzedaję kod doładowujący, a pani musi go wpisać w telefon, bo tak to działa. To, że mi pani położy telefon koło drukarki w żaden sposób nie doładuje pani konta.
Klientka nie spuszcza z tonu:
- Co mnie pani pierdoły opowiada?! Ja tu tak zawsze robię i telefon jest doładowany! Ten pan to umie takie rzeczy, a pani jest oszustka!
Zabrała telefon, doładowanie i wyszła trzaskając drzwiami.

Następnego dnia, kiedy opowiedziałam szefowi tę historię powiedział, że wie, o którą klientkę chodzi i że zawsze tej pani doładowuje telefon sam, kiedy ona grzebie w torebce w poszukiwaniu okularów i portfela. Kiedy przyszła do kiosku pierwszy raz, była z córką, która poprosiła o pomoc niedowidzącej mimo okularów mamie. Ot, i cała magia!


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi