< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Wieśniak

20 May 2015
Chciałabym móc użyć zapisu fonetycznego, żeby lepiej oddać rozmowę z tym klientem. Tak wsiowego akcentu twórcy filmów o Kargulu i Pawlaku mogliby się uczyć od tego pana.
Zaśmierdziało. Dwoje klientów wyszło z kolejki i opuściło kiosk. Stoję na wdechu i czekam na pachnącego inaczej typa obsługując kolejne osoby. Jest! Poczciwy uśmiech wiejskiego kombinatora, gumofilce na nogach i kurze pierze na kołnierzyku nienajświeższej koszuli. Na oko po pięćdziesiątce, ale mogę się mylić. Brud czy tam opalenizna na mocno pomarszczonej twarzy nie pozwoliły dokładniej ocenić.
- Pani! Daj mnie pani papierosów jakich najtańszych.
Podaję bez słowa. Szukając pieniędzy w woreczku po kiszonej kapuście uśmiecha się do mnie, puszcza oko i obleśnie oblizuje. Wyraz obrzydzenia na mojej twarzy nie umknął stojącemu za nim mężczyźnie. Bawi go to i tego nie ukrywa. Wbiłam w niego wzrok pod tytułem "To nie jest śmieszne", bez skutku. Mało tego, założył ręce, przystanął z boku i się z zainteresowaniem przygląda.
Wieśniak widząc, że w tym momencie na niego nie patrzę, odezwał się:
- Pani! Ja ciebie za żonę wezmę. Chłopa ma? Nie ma, bo obrączki ja nie widział. Ja wdowiec jestem. Bogaty! Nic nie będziesz musiała robić, coś tam ino jakieś kurki, kaczki, koło świnek, ale co to za robota? Se będziesz pani na gospodarce. Żem stary, to tak, ale siłę mam w kutasie, jak za młodu! Narzekać pani nie będziesz. To co?
Wmurowało mnie. "Spierdalaj pan" bym chciała mu powiedzieć, ale on nie chciał mnie obrazić, tylko uderzył w zaloty. Jak go spławić?
- Nie jestem zainteresowana - powiedziałam.
- Pani, ty se lepiej pomyśl, ja tu jeszcze przyjdę to się zapytam.
I wyszedł, posyłając buziaka.
- Co dla pana? - pytam klienta, który jak stał, tak stoi, teraz już śmieje się dosyć głośno.
- Dla mnie nic. Chciałem Wyborczą, widzę, że pani nie ma, ale musiałem zobaczyć, jak to się skończy.
- Cieszę się, że dostarczyłam panu rozrywki. Jak pan będzie wychodził, proszę zostawić otwarte drzwi, niech się wywietrzy.
Pożegnał się, wyszedł, stoi, gdzieś dzwoni:
- Stary, nie uwierzysz, jak ci powiem, co przed chwilą słyszałem!


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi