Wczoraj na mojej ulicy potrącono
rowerzystę. Być może mieszkaniec ruchliwego osiedla w stolicy,
podczas rutynowej przechadzki do jednej z trzech okolicznych Żabek
po bułkę i małpkę, widuje takie rzeczy codziennie. Na mojej
prawie-wsi było to wydarzenie o tyle nietypowe co zaskakujące. Oto
bowiem na prostej drodze, nie na żadnym skomplikowanym skrzyżowaniu,
prowadzącej jedynie do lasu, w strefie 30, ucierpiała szyba czołowa
osobówki a zapewne jeszcze bardziej głowa która ją rozbiła. Była
karetka, policja i...mnóstwo gapiów.
https://www.youtube.com/watch?v=95T1SrVUZFU
Zgaduję, że jedną z przyczyn
wydarzenia mogła być nieuważność spowodowana rutyną. Codzienna
jazda na pamięć tymi samymi drogami niewątpliwie potrafi uśpić
czujność. Moja znajoma, której styl jazdy jest dokładnie odwrotny
niż przedstawiciela handlowego w służbowej Skodzie – jeździ
wolno, ale za to niebezpiecznie – opowiedziała kiedyś taką
historię ze swojej podróży do pracy: „Jadę ja tę samą drogą
co co dzień. Skręcam na światłach a tam pieszy na przejściu. No
wczoraj go tam nie było!”. Ty tak na poważnie? Aha...
Drugą z przyczyn, już nie tyle
prawdopodobną co pewną, był pośpiech. Nietrudno zauważyć, że
każdy kierowca na naszych drogach gdzieś się spieszy. Usadawiając
się rano w swoich prawie-kubełkach, odpalamy swoje maszyny i
zamieniamy się w Kubicę. Rano, jako spóźnieni rodzice, odwozimy
swoje pociechy do placówek oświatowych, aby potem, jeszcze bardziej
spóźnionym pędzić do kołchozu. Podczas podróży miejskich ważne
jest, aby zająć jak najlepszą pozycję startową spod kolejnych
świateł. Uprawiany jest więc nieustanny tetris pomiędzy pasami
ruchu – koniecznie bez kierunkowskazów, żeby przeciwnicy nie
zdążyli wepchnąć się w wolną przestrzeń. Ten z przodu się
wlecze, należy więc wywrzeć na nim presję jazdą na zderzaku, a
gdy siądzie mu psycha, sprytnie go objechać. Na szybszej drodze
dobrze jest takiemu zakomunikować jego powolność długimi
światłami – po coś przecież są! Nie zapomnijcie też aby
przynajmniej raz dziennie przejechać na czerwonym!
Momentami orzeźwienia w tym
nieustającym biegu są jedynie fotoradary i czający się w krzakach
policjanci z suszarkami. Następuje wtedy niewielkie oraz jedynie
chwilowe spowolnienie, niestety zbyt krótkie, aby skłonić do
refleksji. Za poprzedniego ustroju milicja stosowała przedszkola w przyszłości i atrapy radiowozów w celu poskromienia zapędów początkujących
Bublewiczów. Kapitalistyczne wersje takich potykaczy można nadal
zaobserwować na przykład na Pomorzu. Maluch z napisem „PŁYTKI”
został zauważony przez jednego z polskich celebrytów.
Zaskakującym jest natomiast fakt, że
mimo świadomości istnienia fotoradarów oraz stosowania znaków
ostrzegających przed każdą taką instancją nadal się na nie
łapiemy. Cała Polska wie, że w Warszawie jest takie skrzyżowanie,
na którym znajdują się aż cztery fotoradary cykające fotki tym,
którzy nie zdążyli na późnym żółtym. Założę się, że
codziennie produkują one całkiem pokaźne albumy pamiątkowe.
Zdarzają się jednak sytuacje, podczas
których, używając terminologii z F1, wyścig zostaje
zneutralizowany. Przecież nawet Kubicy może zdarzyć się wypaść
lub wpaść – z drogi lub na coś/kogoś. Gdy zdarzy się
najmniejsza choćby kolizja, ściganie się należy przerwać, aby
dokładnie obejrzeć, co się wydarzyło. Pośpiech znika, należy
zwolnić, aby upewnić się czy być może nie zachodzi potrzeba
pomocy bliźniemu w potrzebie wyciągnięcia
telefonu, by sytuację uwiecznić.
https://www.youtube.com/watch?v=h_TUP2vuaDs„It's no fun till someone dies”
śpiewał Tool w utworze „Vicarious” w kontekście
zainteresowania ludzką tragedią. Żadne przepisy, znaki, czy progi
zwalniające nie działają na wyobraźnię tak jak czyjaś krzywda.
Zamiast więc wymyślać coraz durniejsze przepisy, należałoby
znaleźć alternatywny sposób temperowania zapędów kierowców.
Czynione są kroki w celu uchwalenia ustawy środowiskowej,
likwidującej bilbordy wzdłuż dróg – źle! Wykorzystajmy tę
powierzchnię reklamową w słusznym celu. Skoro kierowcy lubią
oglądać sceny wypadków, umieśćmy je zamiast reklam wazektomii i
tych drugich, tych o Jezusie. Więcej – niech te nośniki będą
ogromnymi telewizorami wyświetlającymi najświeższe zdarzenia –
top 10 zdarzeń wciągu ostatnich 12 godzin! - aby oglądającym
urozmaicić codzienne podróżowanie. Poprawi to nie tylko
bezpieczeństwo na drogach poprzez zmniejszenie prędkości jazdy
przez kierowców, ale też ogólne zadowolenie w Narodzie. Bo nic nie
cieszy jak czyjaś tragedia...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą