< > wszystkie blogi

Zgorzkniały Cynik

wszyscy jesteśmy wieśniakami

Kocham Cię, kochanie moje

20 November 2024
Chciałbym się do czegoś przyznać, dokonać małego comming outu. Jestem zakochany, po uszy...

Jesteśmy praktycznie nierozłączni, jak fale i ocean, jak kapusta i grzyby w świątecznych pierogach. Po prostu nie potrafimy bez siebie żyć. Spędzamy razem właściwie całe dnie, śpimy obok siebie, jemy razem, pracujemy i odpoczywamy. W ciągu dnia często rozmawiamy, a gdy nie ma przestrzeni na gawędy – piszemy. Znamy swoje najgłębsze sekrety, prawdy tak głęboko skrywane jak wrak Tytanika na dnie oceanu, tak prywatne jak historia przeglądarki. Mamy mnóstwo wspólnych zainteresowań: sport, muzyka, fotografia, kino... Ta lista zdaje się nie mieć końca. Towarzyszymy sobie również podczas spotkań ze znajomymi, wycieczek po okolicy oraz podróży do egzotycznych krajów. Wszystko to sprawia, że praktycznie nigdy się nie nudzimy i zawsze mamy pomysły na wspólne chwile, a ponadindywidualny wymiar czasu jest przeważnie wartościowy i przyjemny. Mimo faktu, że jesteśmy bardzo odmienni, zdaje się, że zostaliśmy dla siebie stworzeni. Nawet jeśli, z jakiegoś powodu, nie dane nam jest doświadczać wspólnych przeżyć to zawsze jesteśmy blisko, chociażby eterycznie, myślami. Gdy brak tematów do rozmów lub pomysłów na wspólne działanie, możemy po prostu na siebie patrzeć w milczeniu, godzinami.

Ale tak samo jak nie ma róży bez kolców, tak nasza relacja miewa swoje gorsze dni. Bywa ona czasami tak intensywna, że doprowadza do wyczerpania. Separujemy się wtedy na jakiś czas, aby nabrać nowych sił, naładować akumulatory. Nie powiem, rozłąka potrafi być dobra dla relacji. Pozwala spojrzeć na rzeczy z dystansu, nabrać głębszej perspektywy oraz, co oczywiste, zatęsknić za sobą. Zawsze jednak wracamy do siebie, bo więcej nas łączy niż dzieli.

Jak to często bywa z historiami miłosnymi, moja również posiada rysę na szkle w postaci innej kobiety. Moja dziewczyna od jakiegoś czasu zaczęła podejrzewać, że nie poświęcam jej całej uwagi, że myślami jestem gdzie indziej, jakbym znajdował się w jakiejś nierzeczywistej przestrzeni. Podobnie jak u Szekspira, gdzie Helena próbuje odzyskać serce Demetriusa, należące do Hermii, atmosfera w moim domu stała się, delikatnie mówiąc, napięta. Sytuacja rozwinęła się standardowo - zaczęły się wyrzuty i pretensje, a potem nawet delikatne sugestie i przypuszczenia o romansie. Ostatnio klimat popsuł się na tyle, że padły ostre i niemiłe słowa, cytuję: „zaraz wyrzucę ci ten głupi telefon przez okno!”. Moja miłość nazywa się Ajfon 15. A Twoja?


https://www.youtube.com/watch?v=BIsH686xWl0
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi