<< >> wszystkie blogi

coorchuc's absurdlog

Potwornie absurdalny blog

Jak nie zostać bohaterem...

2008-11-14 19:08:55 · Skomentuj
 czyli jak wykraść Czarny Charakter z rąk krwiożerczej Księżniczki, by w zamian otrzymać rękę pięknego Smoka i pół Artefaktu...

Stephen King - Ręka mistrza

2008-11-04 14:27:03 · Skomentuj
 Nie czytałem Kinga już od ładnych paru lat. Skończyłem bodajże na pierwszym wydaniu Zielonej mili, zgodnie z życzeniem autora wydanej w kilku zeszytach by odpowiednio stopniować napięcie. Muszę przyznać, że dużo się zmieniło przez ten czas w jego twórczości. Po kilku eksperymentach z formą upublicznienia autor zdecydował się na dłuższe formy. Jego opowiadania, czy wcześniejsze, krótsze powieści zawierały w sobie ładunek emocji, który wystarczał, by trzymać mnie w strachu przez tydzień. Potem zaczęły się formy długie i bardzo długie – na przykład seria Dark Tower. „Ręka mistrza” również do najcieńszych nie należy. Ale to jednak tym tytułem postanowiłem zakończyć przerwę w lekturze książek Kinga.

Motylić się...

2008-10-29 11:42:51 · Skomentuj
 Karusia mieszka w domu nad morzem. Mieszka z Tatą i Mamą, ale bez zwierzątka. Na własne zwierzątko jest jeszcze za mała. Ma za to znajomego – Piaskowego Wilka – z którym wspólnie rządzą Nagłowiestanem – okrągłym krajem na plaży. Tylko tu można zobaczyć, jak motylą się dwa Motyle w dzień zakochanych, i tylko tu można spotkać czworonoga z niesamowicie ciekawskim nosem. Takiego miejsca nie znajdziecie na żadnej innej z tysiąca krylionów milionów planet istniejących we wszechświecie.

Biegun

2008-10-25 10:31:00 · Skomentuj
 Byłem wczoraj, tj. 24. 10 2008 na biegunie. Południowym – by być dokładniejszym. A już dla absolutnej ścisłości właśnie z niego wracałem razem z Robertem F. Scottem i zaczynaliśmy umierać w namiocie zaledwie 12 mil od bezpiecznej przystani.

sztuka podróżowania

2008-10-22 21:11:06 · Skomentuj
 czym się różni turysta?


To nie jest wstęp do kolejnego, mało ambitnego dowcipu – choć mógłby nim być. To wstęp do krótkiej analizy porównawczej pomiędzy turystą, a podróżnikiem ze szczególnym naciskiem na tego drugiego.

 

jak on tak mógł?

2008-10-13 16:26:01 · 4 komentarze
 W ten sposób nie powinno się kończyć książki. To powinno być zakazane. Ale jednak tak się stało... „Sprzysiężenie...” jest bowiem pierwszą częścią trylogii, a tytuły dwóch pozostałych są podane w języku angielskim, co może oznaczać, że jeszcze troszkę na nie poczekam. A jest na co czekać. Zatonąłem w przygodzie już od pierwszego rozdziału, w którym nastąpiło trzęsienie ziemi – potem już było tylko lepiej.

Bractwo - Robyn Young

2008-10-06 22:12:10 · Skomentuj
 Tajemnice i sekrety sprzedają się świetnie. Po sukcesie Kodu da Vinci jak grzyby po deszczu zaczęły się pojawiać sekrety innych malarzy i osobistości. Wcześniej podobnie było z Imieniem róży. Fala ruszyła zarówno w dziedzinie książek jak i filmów. Otoczka gniewu Watykanu jest przy tym wszystkim genialnym katalizatorem.
No ale wszystkie te historie są nieprawdziwe, prawda?

Zadanie Goblina

2008-09-18 14:23:34 · Skomentuj
 Czasem człowiek nie ma wyjścia. Czasem weekend jest po prostu za daleko. Nie zawsze na spokojnie można usiąść w sobotę z książką i rozpocząć lekturę od samego rana. A czasem książka zaczęta wcześniej kończy się dramatycznie w trakcie trwania roboczego tygodnia.

 

Co wtedy? Nie pozostaje nic innego jak następną książkę zabrać ze sobę w drogę do pracy. W ten sposób z autobusu czynimy sobie czytelnię, droga do pracy drastycznie się skraca, a niechęć do pracy wzrasta wprost proporcjonalnie do stopnia ciekawości książki.


Czarujące obiekty latające - znowu o książkach

2008-09-17 16:04:10 · 1 komentarz
 Muszę przyznać, że nie lubię książek kompilacyjnych. No może nie tyle nie lubię, co za nimi nie przepadam. Po prostu odbieram to często, jako swoistą bajaderkę – kucharz nie miał ochoty upichcić nic nowego, więc wrzucił dania poprzednie i podgrzał.

Przełęcz złamanego serca

2008-08-07 22:37:03 · Skomentuj
 Jedną z ciekawszych cech wyobraźni i jedną z bardziej dziecinnych jest tajemnica słowa. Odkąd pamiętam zdarzają mi się chwile, kiedy czytając książkę zachwycam się jakimś wyrazem, zapominając na moment o treści i całej historii.

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi