< > wszystkie blogi

esos's absurdlog

Więcej na: http://30lat.blogspot.com/

Tościk

8 July 2013
Godzina 23:30. Oglądamy z Najwspanialszą-Z-Żon bzdurny program w TV. Na ekranie jakieś spasione babsko opowiada o tym, jaka krzywda stała się jej spasionej miniaturce - córeczka nie wygrała konkursu piękności. Oceniając szybkim rzutem oka - młoda już bardziej powinna startować w regionalnym konkursie trzody chlewnej, niż w wyborach miss nastolatek. Głupoty to wszystko, głupoty... Zsuwam się nieco niżej pod kołdrę tak, by Najwspanialsza-Z-Żon nie zorientowała się, ze coś kombinuję. Okopany po czubek nosa przygotowują się do bezczelnego, tajniackiego przycięcia komara. ...mijają dwie minuty. Balansując na krawędzi snu i jawy staram się nie chrapnąć, nie pierdnąć, nie oddychać zbyt głęboko - najważniejsze to nie zdradzić się... ...na łączce górskiej, strumyczkiem przecinanej, na łączce górskiej w słońcu skąpanej, cycata pastereczka owieczek pilnuje. Spragniona niewiasta unosi do ust dzban pełen mleka i zaczyna powoli pić. Niesforny strumyk mleka umyka od ust pastereczki i zaczyna spływać po brodzie, szyi i dekolcie w stronę wielgachnych, olbrzymich, dumnie sterczących cy... - CHCESZ TOSTA? ...wyrywa mnie ze snu. Kurwa! Prawie zawału dostałem. Otwieram oczy nie wiedząc za bardzo gdzie jestem i co robię. Zamiast łąki - na podłodze kudłaty dywan. Zamiast owieczki - Merdaty liżący sobie jaja. Pastereczka też się zdematerializowała, jest za to Najwspanialsza-Z-Żon zerkająca na mnie podejrzliwie z kuchni. - Spałeś? - Nie, zamyśliłem się. - To chcesz tego tosta? - Tak, mleko. - Co? - Tak, tosta. Najwspanialsza-Z-Żon znika w kuchni, chyba się udało. Poprawiam się w łóżku, moszczę łeb na poduszce w taki sposób, by twarz była skierowana w stronę telewizora. Zamykam na sekundę lewe oko. ...na łączce górskiej, strumyczkiem przecinanej pastereczka o piersiach potężnych jak Dzwon Zygmunta, dogląda swoich owieczek. Ostatnie kropelki mleka perlą się na jej dekolcie, owieczki pobekują cicho w tle, delikatny podmuch wiatru bawi się kosmykiem jej włosów. Pastereczka zauważa mnie i wstaje. Poprawia spódnicę strzepując jakiś listek, rusza w moją stronę. Bujne piersi delikatnie kołyszą się w rytm kroków i ruchu bioder, kosmyk włosów opada na twarz. Pastereczka siada u moich stóp zalotnie zerkając z dołu, jej pełne usta rozchylają się by już za moment szepnąć do mnie... - No trzymaj tego tosta! Ja pierdolę! Zrywam się ze snu próbując złapać pastereczkę za cyca, zamiast tego - łapię Merdatego za dupę. Wyrwany ze snu pies zrywa się i ucieka do przedpokoju prawie zabijając się o drzwi. Otwieram szerzej oczy próbując ocenić sytuację: w połowie leżę na łóżku, w połowie z niego zwisam. W lewej dłoni mam jeszcze kilka kłaków z psiego dupska, prawą podpieram się by nie zlecieć z wyra. Nade mną stoi Najwspanialsza-Z-Żon z talerzem pełnym tostów, zza jej nóg zerka Merdaty zastanawiając się o co w tym wszystkim chodzi. Kurwa, no z tego to już się nie wytłumaczę. Na szybko staram się wydumać jakąś ściemę. Jedyne co przychodzi mi do głowy to... - butelki wody szukam, gdzieś tu stała? Najwspanialsza-Z-Żon nadal zerka nieufnie na mnie z góry. - i szukałeś tej wody pod psią dupą? - bo bez okularów nie widzę. Pomyliłem psa z butelką. - okulary masz na nosie. Kurwa. Jestem w dupie. Zaraz padnie TO stwierdzenie: - spałeś! - nie spałem, zamyśliłem się! - tak? To co było w TV zanim zaczęły się reklamy?!? - no dobra, spałem... Mijają minuty. Przeżuwamy leniwie tosty. Najwspanialsza-Z-Żon zerka na mnie co chwilę, najwyraźniej zastanawiając się nad czymś. - to co Ci się śniło? - eeeeeee, nic, nie wiem, nie pamiętam - dukam wspominając z łezką w oku słoneczną łączkę. - jakieś dupy Ci się śniły, co? - a gdzieeeeeeeeeee, tam - ściemniam nadal, wymazując z pamięci obraz mleka lejącego się po niewieścim cycu. - to ten namiot po co postawiłeś? No tak, nie da się ukryć. W połowie drogi pomiędzy moim łbem a stopami, stoi pokaźnej wielkości pałatka. I z pewnością nie są to nagromadzone pod kołderką bączusie. Odchrząkam, obniżam głos, przysuwam się bliżej Najwspanialszej-Z-Żon. Ta zerka na mnie nieufnie, gdy delikatnie sunę palcem wskazującym po obrzeżach Jej tosta. Zbliżam usta do niewieściego uszka i wyszeptuję: - wiesz, jak już mamy ten namiot, to chyba szkoda, żeby się zmarnował, prawda? ...jakiś czas później przyśnięcie zostało wybaczone...
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi