Wiśnie kwitną - część pierwsza

27 March 2010
Pierwsza, bo na razie ledwie początki widać. Choć część kwiatów się ładnie otworzyła, to ostatni powrót zimy sprawił, że to jeszcze nie to…


Sobota. Piękne słońce. Cały tydzień Matka Natura próbowała pokazać Japończykom i gajdzinom, że to ona tutaj rządzi. Z nieba lały się strumienie deszczu, a temperatura oscylowała koło zera. W weekend postanowiła dać nam chwilę wytchnienia. Idealna okazja, żeby złapać aparat i obskoczyć kilka popularnych miejsc. Ponieważ łóżko nie chciało mnie wypuścić niemal do południa, więc na dzisiejszy rozkład jazdy załapały się Nakameguro (rzeka Meguro), park Ueno oraz tereny Asakusa. Za tydzień będzie więcej mam nadzieję. Oby tylko nie padało!


Spacer wzdłuż rzeki Meguro. Wiśnie powoli się otwierają, ale ponoć tam może być lepiej. Zobaczymy już niedługo. Z samego rana efekt był nader pozytywny. Ponieważ podziwianie kwiatów wiśni to przede wszystkim ostra popijawa i wyżerka, to stragany były pootwierane już w pełni. Z każdej niemal strony dochodziły mnie kuszące zapachy smażonych kiełbas, pieczonych kurczaków i innych już nieco bardziej japońskim przysmaków. Zasadą jest jednak objadać się tłusto i niezdrowo. Wszak alkohol lubi takie klimaty, a konsumpcja jest znaczna. Ot taki lokalny Oktoberfest.






























Po miłym spacerze i pysznym hot-dogu, a także czarce sake, wyemigrowałem do parku Ueno. A tam… pół Tokio lekko licząc. Wszak to najpopularniejsze miejsce do podziwianie wiśni. To oczywiście tylko przykrywka, bo biesiady trwały w najlepsze. Podziwianie kwiatów odbywa się zapewne dopiero w chwili, kiedy zmęczeni alkoholem Japończycy nie mogą podnieść się z ziemi.


































Tłumów nieziemskich nie lubię, więc po raz kolejny zmieniłem otoczenie. Tym razem Asakusa i wybrzeże rzeki Sumida. Ludzi najmniej, bo i też wiśnie jeszcze pogrążone w śnie. Pojedyncze kwiaty co prawda przejawiają pewne chęci do zaprezentowania swoich wdzięków, ale większość szczelnie pochowana w pąkach.














Za tydzień tam wrócę!

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi