< > wszystkie blogi

Nowe możliwości - Chiny

Jak to jest zacząc od nowa.

Chińska gościnność.

26 April 2009
 Odkąd pamiętam wspomniało się zawsze o polskiej gościnności. Teraz jednak gdy byłem w odwiedzinach u chińskiej rodziny, Polska zaczyna wypadać blado. Zostałem zaproszony przez znajomą z wymiany językowej aby poznać jej rodziców no i zobaczyć jak naprawdę żyje się w Pekinie.

 Otwartości i gościnność wprawiłby by w zakłopotanie nie jedną osobę. Podczas pobytu w tym domu czułem się jak członek rodziny, pomimo bariery językowej czy różnicy kulturowej. Zostałem poczęstowany naprawdę dobrym winem ryżowym :) i nie pozostając dłużnym podarowałem gospodarzom butelkę Wyborowej Exquisite (według mnie najlepsza Polska wódka).
 Starałem się oczywiście jak najwięcej mówić po chińsku przez co nie raz pojawiał się na ich twarzach szeroki uśmiech (zapewne przez błędy :)). Państwo Ding znali jednak angielski w bardzo dobrym stopniu co niejako uratowało wieczór, gdyż moja znajomość chińskiego nie jest jeszcze wystarczająca do prowadzenia takiej swobodnej rozmowy. Rodzina ta okazała się być bardzo świadoma tego co się dzieje na świecie, oraz taki kraj Polska nie stanowił dla nich jakiejś wielkiej zagadki :). Potwierdza się już kolejny raz, że jesteśmy lubiani przez Chińczyków.

 Spotkałem się z opiniami, że Chińczycy są nieuprzejmi oraz zacofani. Opinie te pochodzą w większości od turystów. Wynika to najczęściej z bariery językowej. Sytuacja powtarzająca się nagminnie, taksówkarz wypraszający pasażera z samochodu, w 95% dlatego że nie wie jak dojechać tam gdzie sobie klient życzy. Turysta natomiast wywnioskuje, że "taksówkarz gbur i nie chce z nim jechać bo musi dopić herbatę". Dodatkowo, pomimo tego że znajomość angielskiego nie jest tutaj powszechna z odrobiną dobrych chęci można się za pomocą tego języka dogadać. Kluczem do sukcesu są proste słowa plus gesty. Mówiąc w trzecim okresie warunkowym za pomocą możliwie najtrudniejszych słów nic nie osiągniemy. Na takim zachowaniu przyłapałem ostatnio polskich turystów. Z rękami w kieszeni wymalowana paniusia próbowała kupić gazetę umyślnie nie wymawiając jej nazwy (China Daily). Sprzedawczyni bezradna nie bardzo wiedziała o jaką gazetę jej chodzi, a zadowolona z siebie dama skomentowała to tak : " Widzisz Krzysiu jaki to głupi

naród? Nawet prostych zdań po angielsku nie rozumieją." Wstyd mi się zrobiło (nie pierwszy raz zresztą przez rodaków). Kupiłem tą gazetę i wręczyłem owej pani życząc jej miłego dnia po polsku oraz pewien epitet po chińsku. Czasem cieszę się, że nasz język jest mylony z rosyjskim.


 To teraz coś przyjemniejszego, czyli porcja zdjęć.

Zdjęcie pierwsze, czyli każdy jedzie gdzie chce :) codzienność na chińskich drogach :)





Zdjęcie nr dwa czyli ścieżka rowerowa :) jak i moja droga z uczelni do domu :)



Zdjęcie nr trzy czyli co można w drodze spotkać :), wbrew pozorom to wcale nie są młode ziemniaki :). Taki sposób sprzedaży owoców i warzyw jest tutaj najbardziej rozpowszechniony. Owoce sprzedaje się tutaj także obrane i gotowe do jedzenia. Najczęściej kawałki ananasów na patyku czy arbuzy :)



Zdjęcie nr cztery to zajęcia na świetlicy w chińskiej podstawówce :) nie była to żadna akademia czy uroczystość, ot zwykłe ćwiczenia marszu :) Wyglądało to naprawdę zabawnie jak takie szkraby maszerowały jak na defiladzie :)




 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi