< > wszystkie blogi

Jestem kucharzem

Gastro opowieść o mojej pasji

Początki początków

9 April 2017
Witajcie. Jako, że wziąłem się już za temat gastronomii, chciałbym opisać wszystko w miarę merytorycznie i rzetelnie, bazując na artykułach, szkoleniach, często filmach w internecie, blogach etc. ale najbardziej przez swoje doświadczenie. Nie chcę, żeby treść tego bloga była brana "totalnie", dlatego że każdy ma inne doświadczenia i w żadnym przypadku nie chcę wywoływać burzy w ewentualnych komentarzach z tytułu "co ty wiesz, lub co ty p*eprzysz". Wychodzę z założenia, że nikt nie jest idealny ani, że nikt nie rodzi się z doświadczeniem ludzi, którzy w branży pracują już x lat. Ja ciągle dążę do bycia lepszym człowiekiem, i nie chodzi tylko o zawód. Należę do ludzi, którzy lubią się rozwijać w każdym etapie swojego życia, dlatego wszystko ciągle przede mną. Mam nadzieję, że blog prowadzi was trochę w tematykę mojej teraźniejszej pracy i odpowie na pytanie: "jak to wszystko wygląda od środka?". Tak więc zaczynamy.
Moją przygodę z gastronomią zacząłem w średniej szkole. Po ukończeniu gimnazjum wyjechałem ze swojej rodzinnej miejscowości do miasta wojewódzkiego oddalonego o równe 100 km. Moja decyzja nie była spontaniczna, pamiętam długie rozmowy ze swoją mamą o tym co chcę w życiu robić i co mi się podoba. Jako, że lubiłem pomagać swojej mamie (często też reszcie rodziny podczas spotkań) w pracy z żywnością (tak, napisałem o pracy z żywnością, bo "gotowanie" jak to mają w zwyczaju pisać panie prowadzące blogi kulinarne - bez urazy - jest wg. mnie za "wąskim" określeniem). Oglądałem też wiele programów o tematyce kulinarnej, co też miało duży wpływ na moją decyzję. W czasie nauki w technikum, które dały mi maturę i tytuł technika kucharza (to zabawne, zawsze czułem się gorszy przez to, że będę się uczył rok dłużej w porównaniu z moimi rówieśnikami w liceach) odbyłem praktyki zagraniczne w Hiszpanii, obsługiwałem kilka imprez wraz z kolegami i koleżankami z innych profilów (chodzi mi o kelnerów i hotelarzy), startowałem w kilku konkursach a także uczęszczałem na koło gastronomiczne dla tych "wyróżniających się" bądź tych "bardziej zaangażowanych", choć z perspektywy czasu wydaje mi się, że w późniejszym okresie działalności koła uczęszczali tam w większości "adoratorzy" naszego prowadzącego... co osobiście bardzo mi się nie podobało, no ale cóż, każdy ma swoje cele. Tam mogliśmy działać więcej niż przewidywał standardowy program nauczania. W drugiej klasie, załapałem się też, wraz z dwoma kolegami z kółka, na moją pierwszą pracę "dorywczą". Bardzo miło wspominam ten okres. To było pierwsze zetknięcie teorii której się uczyłem z praktyką. Tym bardziej było to ekscytujące, że pracowaliśmy w ośrodku wypoczynkowym do którego przyjeżdżały kolonie. Mieliśmy swoje zakwaterowanie, a budynki, w których przebywaliśmy miały widok na pobliskie jezioro, do morza było jakieś 150 - 200m. W połączeniu z pracą tylko w porach, kiedy wydawaliśmy posiłki (rano, południe i wieczór, między godzinami 18 a 20), dawało nam to niezłe pole manewru do zwiedzania i odpoczynku w „międzyczasie”. Nie powiem że była to praca marzeń, ale jak dla mnie wtedy była naprawdę w porządku, wyniosłem z tego dużo "świeżego" doświadczenia. Mógłbym opisać wszystko bardzo szczegółowo, ale myślę że to temat na kiedy indziej. Ponadto, nie mam zamiaru pisać bajek, jak niektórzy w swoich biografiach, że od zawsze wiedzieli że będą (tu wpisz swój zawód) i od najmłodszych lat dążyli w tym kierunku. O nie. Po pierwsze, powiedzmy sobie wprost - gastronomia, tudzież praca w niej, to nie jest szczyt marzeń, jeśli ktoś tak uważa to szanuję i nie obrażam, ale myślę inaczej, po drugie, to normalny wybór i pytanie, które prędzej czy później trzeba sobie zadać - co chcę w życiu robić? Od razu muszę napisać, że nie jestem zdecydowany stricte na pracę jako kucharz. Natomiast, wiem na pewno, że w przyszłości nie chcę pracować na etacie, chcę robić coś "swojego", właśnie związanego z gastronomią, a doświadczenie niesamowicie mi się przyda. Dlatego jak już wspomniałem chłonę gdzie i ile tylko mogę, aby być lepszym. Tymczasem kończę, bo jest niedziela i trzeba wykorzystać każdą chwilę tej pięknej pogody, która panuje za oknem. Trzymajcie się, przyjemnej niedzieli !
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi