Po raz kolejny wrócę do wydarzeń sprzed kilku lat, ale tak już mam, że lubię porządek chronologiczny [drobna poprawka, mimo, że lubię porządek chronologiczny, zmieniła mi się trochę koncepcja prowadzenie bloga — setki pomysłów nawiedzające mnie w nocy wzięły górę nad zamiłowaniem do skrupulatnej kategoryzacji wszystkiego z czym mam styczność].
Zresztą, to o czym opowiadam obecnie, choćby w cyklu “Indywidualny trening DESW dla początkujących”, było poprzedzone latami intensywnego treningu. Dobrze więc jest spojrzeć w przeszłość, by uzmysłowić sobie, że to co robimy w Armie, jest poważnym wysiłkiem zarówno intelektualnym jak i fizycznym, i nie wystarczy przeczytać kilku tekstów z Internetów, by zdobyć status eksperta w jakiejś dziedzinie — a takich “ekspertuf” są całe rzesze w serwisach pokroju Wykopu.
Żeby przeczytać całość zapraszam do siebie: http://kuba.potocki.org.pl/blog/desw-utracone-dziedzictwo-12
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą