< > wszystkie blogi

Skiosku&Pokiosku

bo rzeczywistość jest bardziej od fikcji, nawet ta pokioskowa

Turyści

5 May 2015
Sezon się zaczął, a że włodarze miasta z braku kapitału stawiają na rozwój w tej dziedzinie, turystów pojawia się coraz więcej. Kiosk jest niedaleko dworców PKP i autobusowego, w dodatku jest jednym z niewielu sklepów otwartych w pobliżu do późna, więc odwiedza mnie znaczna część zbłąkanych, żądnych informacji ludzi. Turyści to czasem dziwne stworzenia, wprawiają w osłupienie na dużo dłużej, niż tubylcy.

Pani pod pięćdziesiątkę z terierem długowłosym na smyczy. Smycz w kolorze oczojebny róż, a pani ma na ręce bransoletkę chyba zrobioną z resztek tej smyczy.
- Proszę pani, czy pani wie, gdzie tu jest salon fryzjerski dla mnie i dla niuni?
- Najbliższy po drugiej stronie ulicy, a dla pieska to nieco dalej, bliżej dworca PKP.
- Ale dla nas obu, proszę pani?
Złapałam nieładny zawias: buzia otwarta, brwi zmarszczone... Bardzo nieprofesjonalnie z mojej strony niemal wrzasnęłam:
- Ale że pani chce tam, gdzie ostrzygą panią i psa?!
- No tak, proszę pani! Wy tu jak na wsi mieszkacie, proszę pani, zadupie jakieś, że się pani, proszę pani dziwi?!
- Takiego salonu w mieście nie ma, ale gdyby się pani zapytała w tym... eee... dla ludzi, to może by pani psa... Albo w tym dla psów, to odwrotnie! - plotę próbując nie upuścić szczęki na podłogę, a już na pewno zahamować mimowolny i postępujący wytrzeszcz gałek ocznych.
- Proszę pani, to co pani mówi, proszę pani, tego słuchać nie będę! Co za wieś! Chodź, niunia.

- Czy ma pani mapę miasta?
- Ostatnią - podaję klientowi. Zaczyna otwierać, ogląda.
- A Polski?
- Też - znów prosto do ręki. Dokładnie ogląda, kręci mapą. Zajmuje to trochę czasu.
- A atlas geograficzny?
- Nie, tego nie mam - odpowiadam nieco zaskoczona.
- To może chociaż globus?
Zanim zdążyłam odpowiedzieć, odezwała się zniecierpliwiona pani stojąca obok:
- Zenon, czy myśmy przyjechali zwiedzić to miasto czy podróż międzykontynentalną planujesz?
Zenon zapłacił za mapę miasta i wychodząc rzucił:
- A atlas astronomiczny?

Małżeństwo z piątką dzieci i ze śląskim akcentem.
- Przepraszamy, gdzie tu będzie informacja turystyczna?
- W rynku. Jak państwo wyjdą ode mnie, to w lewo, jeszcze raz w lewo, a później...
- A może to pani narysować?
Mogę. Rysuję. Zaznaczam punkty charakterystyczne. W tym samym czasie głowa rodziny skreśla kupon do Keno.
Po 10 kolejnych losowaniach (odbywają się co 5 minut), kiedy klient zostawił u mnie sporą gotówkę niczego nie wygrywając, po czterech podartych przez dzieci gazetach (za które oczywiście zapłacił), po jednym rozlanym soku z kartonika, po stłuczonym kolanie i awanturze o to, czemu Lokomotywa Tomek jest lepsza od Żółwika Sammy'ego usłyszałam:
- Bardzo nam się tu, w Przemyślu podoba! Prawda, kochanie?
A kochanie, umęczona rodzicielka całej piątki wycierając ryja najmłodszemu po mleku powiedziała:
- Podoba, podoba. Prezerwatywy kup.


 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi