Umysł pełny depresji może przysłonić wszystko
Tworzy burdel nie do zniesienia chyba, że z czystą
Nagła ciemność, Słońce stało się czarną dziurą
Krwawy księżyc lśni swą łuną za topniejącą chmurą
Oceniam ten świat, jestem swego życia krytykiem
Kreślę krwią wzory z krzykiem połamanym patykiem
Chcę wywołać dżina, trę to szkło puste bo dżin już
Przepływa przez wnętrze szyi ocieplając ciała mróz
Nie należy mi się życzenie, świat odmawia mi pomocy
Zamiast marzyć, po prostu to zrobię, dzisiaj w nocy
Nadciąga cisza, głuchota ślepców, krew spływa znów
Pękła klisza tu, turla się tu łeb bez kłów, dekapitacja głów
Emocje? Może poczuję coś gdy samotność zaleje mnie
Z oczu płynie obojętność na razie, niech zniknie dzień
Proszowicki Potwór co zza szkieł okularów egzystuje
Obserwuje, z ciszą snuje plany i je dokładnie zapisuje
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą