< > wszystkie blogi

Z DYSTANSU

Co mnie mierzi...

Co mnie mierzi cz. 2

2 March 2017
Kiedy zacząłem myśleć o pisaniu tego bloga, chciałem być typem ułożonego blogera, który co tydzień przedstawia szerokiej publiczności moje przemyślenia na pohybel wewnętrznym glosom prokrastynacji. Ale życie niestety nie jest tak kolorowe jak farbka do jaj wielkanocnych. Więc teraz z ciężkim sercem i nadwyrężoną wątrobą stawiam najtrudniejszy drugi krok na mojej drodze ku wieczności. Kurwa, co ja pierdolę, za przeproszeniem balaniuki - i tak tego nikt nie czyta. Coś w tym jest, że jak człowiek zacznie pisać to powodem jest ślinotok, który nie mając ujścia przez aparat mowy zaczyna świerzbieć w palcach. Dzisiejszym tematem są narkotytki. Nie, nie mówię tu o marichuaninie, ani też o białym proszku na poranny ból głowy. Mowię o mediach. O tym, że choćbyśmy byli najbardziej oderwani od tego, co się dzieje, to i tak nas nie ominie codzienność przedstawiona przez czyjś pryzmat. Bo nawet jeżeli drogi czytelniku nie oglądasz wiadomości/faktów/dobranocki to możliwe, że przeglądasz tablicę na swoim facebooku, albo wiedzę o świecie opierasz o memy obejrzane na imgurze albo, o zgrozo, kwejku. Wypaczony obraz rzeczywistości - czy to sformułowanie ma w ogóle jakiś sens w dzisiejszym świecie? Opinii tyleż co zadków, wszak każdy ma swój i tyleż subiektywnych wersji przedstawiania świata. Skąd typowy Kowalski jak ty czy ja ma wiedzieć czyja prawda jej bardziej "prawdziwsza"? Aby ułatwić typowemu zjadaczowi chleba wybranie odpowiedniej opcji, utożsamia się pewne prawdy z zupełnie nieskorelowanymi innymi prawdami, które tworząc wspólnie pewne ugrupowanie prawd może czytelnika do siebie zjednać lub go jednoznacznie odrzucić. W ten oto sposób sprowadza się życie do dwóch stron; prawicy i lewicy i nie dopuszcza się - nie daj Boże/Belzebubie - niczego pośrodku, niczego w najmniejszym stopniu połączonego ze zdrowym rozsądkiem. I jak narkoman który wybrał heroinę, walczysz z tymi pierdolonymi kokainiarzami... I odwrotnie. Nie mówię, że wszyscy są w błędzie a tylko ja mam rację. Ale, no kurwa nie mów mi, że świat można podzielić tylko na dwie strony, tych prawych i prawszych. Jakby spojrzeć przez dobry mikroskop to okazałoby się, że jedni i drudzy śą na poziomie molekułów identyczni. Kurwa, co ja pieprzę, wystarczy ich posłuchać; ta sama żądza pieniądza tylko oficjalne pobudki inne... Chuj w to wszystko, lepiej obejrzeć jakiś ciekawy program podróżniczy... Jak już jesteśmy a propos złodziei, to nie sposób nie wspomnieć tych najbardziej znanych, czyli Bonnie i Clyde, którzy niedawno nie tyle obrobili bank, co okradli ludzi z ich wygranej - tak mówię o niefortunnej pomyłce podczas rozdania najważniejszego Oscara... Wysłać ich do Korei, to by się nauczyli czytać ze zrozumieniem. Słucham? Że niby koperta była podmieniona? A to niby co mieli powiedzieć? Że uznani emerytowani aktorzy to banda elementarnych acz illiteratnych debili? Nie, żebym obrażał, wyrażam jedynie całowicie obiektywną opinię o całym wydarzeniu - podobnie jak to robi jeden z twoich ulubionych portali internetowych, lub pism drukowanych jeżeli jesteś idiotą i wciąż płacisz by czytać gazety. Tak naprawdę, pomimo wszystkich tych słów powyżej, chciałbym rzec, że nie mam tak naprawdę nic sensownego do powiedzenia. Absolutnie nic. Podobnie jak nasi politycy. Hola hola, stój. Nie powinienem obrażać. Tak naprawdę to politycy na całym świecie są kompletnie niezdolni w kwestii poruszania ważnych kwestii, nie tylko nasi. Na przykład, czy Chupacabry są prawdziwe? I czy jesteśmy sami we wszechświecie? I czy Kurt Cobain lepiej sprzedał człowieka, który sprzedał świat niźli David Bowie? #prawdziwetematyktóretrapiąprawdziwychludzi
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi