< > wszystkie blogi

Oneiros

Miejsce gdzie łączą się sny.

It is never "only a dream"...

18 October 2008
Budzę się rano, przecieram oczy. Wszystko w koło jest zasnute papierosowym dymem, naglący zapach tytoniu dociera do mych nozdrzy. Rozkoszuję się tym zapachem, przypomina mi dawne czasy, wiesz? Nie wiesz, bo nie słuchasz.

Wstaję, zostawiam za sobą łóżko i leżącą w nim kobietę. Nie znam jej, a może nie chciałem poznać. Ubieram się szybko, zapalam papierosa i wychodzę, bez słowa. Jeszcze nie wiem dokąd.

Wiesz? Czasami myślę, że to tylko sen, z którego nie można się obudzić. Na zewnątrz kropi, poprawiam kurtkę i idę przed siebie. Nikotyna i substancje smoliste wciągam w swe płuca, zapraszam je, jak kurtyzanę z zatrutym sztyletem, tak zabójczo piękną.

Jakiś dzieciak potrąca mnie, ma na sobie szerokie spodnie, bluzę z kapturem. Ma może z czternaście lat. W ustach pet, w kieszeni browar. Patrze na niego i słyszę "Na chuja się gapisz palancie". Nie zwracam na to uwagi, odwracam się i idę dalej.

Wiesz? Czasem czuję, że to sen wariata, cholerna opowieść kretyna, o życiu, które zmarnował. Chce wrócić do dni, gdy byłem z tobą, obejmowałem cię swymi ramionami, razem siedzieliśmy na plaży. Twoje włosy, pachnące lakierem... Najpiękniejszy zapach na świecie.

Wspominam, choć obiecywałem sobie zapomnieć.

Kurwa, znów płaczę, a jestem facetem. Papieros zgasł, pieprzony deszcz. Tylko to trzyma mnie przy życiu. Noszę cię pod powiekami, kurwa. A boję się zamknąć oczy...

Wiesz?

Słuchasz?

Chciałbym byś słyszała moje myśli, ale ty nie słuchasz nawet słów...

.

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi