kilka dni temu opanował tajemną sztukę otwierania zamkniętych drzwi.
Operacja ta może wydawać się mało skomplikowana, ale wcale taką nie jest.
Nie, kiedy ma się 22 miesiące.
Wymaga stania na palcach, sięgania ręką wysoko w górę do klamki i balansowania ciałem podczas napierania na drzwi.
Nowo nabyta umiejętność otwarła przed panem Maćkiem szereg nowych możliwości, które (jak się wydaje) ogarnął błyskawicznie.
odkrył, że bramka w ogrodzeniu podlega takim samym prawom jak drzwi w domu. Ha!
Otworzył bramkę, wyszedł na zewnątrz, zamknął, z uśmiechem na twarzy powiedział mi:
- Pa paa,
Wyszedłem za nim, ale błyskawicznie odkrył mój niecny plan. Zawrócił, złapał mnie za nogawkę, zaprowadził z powrotem, ponownie zamknął bramkę, powiedział
- Pa paa,
i poszedł.
Ja wyszedłem za nim, on zawrócił, złapał mnie za nogawkę... itd. itd.
Sześć razy z rzędu.
aż zacząłem się zastanawiać dlaczego? Czyżby szło ku lepszemu?
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą