< > wszystkie blogi

Hua-ha pedały dwa

2 December 2011
Pech, jak to zazwyczaj bywa, dopada nas niespodziewanie. Na szczęście czasem znajdą się dobre dusze, które pomogą nam złagodzić efekt czarnego kota czy też wręcz spowodować, iż efekt ów zostanie zniwelowany. Choć z drugiej strony efekty takiej pomocy mogą mieć nieobliczalne skutki. Oto rowerzysta. Wracający do domu z uśmiechem na ustach, żwawo pedałujący, radosny, bo to i słoneczko świeci, i ptaszki ćwierkają, i lekki zefirek powiewa. I kiedy do przepedałowania zostaje raptem kilka kilometrów, dopada go pech. Łańcuch pęka, rower się zatrzymuje a z ust rowerzysty padają słowa zupełnie nieadekwatne do cytując klasyka jakże pięknych okoliczności przyrody. Ale nagle perspektywa prowadzenia roweru przez kilka kilometrów staje się nieaktualna, bo na horyzoncie pojawia się samochód. Nie byle jaki to samochód, bo za kierownicą siedzi kumpel. A kumpel, jak to kumpel, w biedzie nie opuści. No i zabrali się razem. Ponieważ samochód mały, kierowca jedzie wolniutko, a pechowy rowerzysta, opuściwszy szybę, prawą ręką trzyma kierownicę roweru i prowadzi go obok samochodu. Pojazd się toczy, muzyka umc umc umc poraża swym przesłaniem i inteligentnym tekstem całą wieś. I tak sobie jadą. Dom coraz bliżej, jeszcze tylko jeden zakręt, jeszcze tylko kilka domów. O, sąsiad przed bramą. Leniwie wyciąga rękę, witając się. Pechowy rowerzysta odwzajemnia gest, unosząc dłoń w geście pozdrowienia. Tę, w której trzymał rower. Rezultat? Rower, wpadłszy pod koła, uległ nieodwracalnym zniszczeniom. A i tłumik w samochodzie uprzejmego kolegi był do wymiany. A czarny kot, wygrzewający się w słońcu na poboczu i oglądający tę scenę, nawet się uśmiechnął złośliwie. -*-*- opublikowany również na moim blogu www.absurdalium-centaurka.blog.pl
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi