< > wszystkie blogi

Przekaz myśli

Ile rzeczy trzeba mieć w dupie-to się w głowie nie mieści!

Chorzy doktorzy

8 February 2015
Tak czasami bywa, że każdy z nas raz na jakiś czas się pochoruje. A tu grypka, a tu angina, a tu przeziębienie ostre i czas leci. Ja już ponad tydzień borykam się z ostrymi gorączkami i w sumie na początku w ogóle się tym nie przejęłam (bo nie wiedziałam, że będzie to tyle trwało) no ale do lekarza oczywiście się udałam. Po zgłoszonym przeze mnie problemie z gorączką, osłabieniem i objawami typowego przeziębienia Pani doktor, czyli osoba po medycynie, po specjalizacji, osoba która farmacje, anatomie i łacinę ma w jednym palcu przepisała mi… Ibuprom i może dlatego, że siedząc u niej w gabinecie miałam 38 stopni i byłam spocona jak szczur nie zareagowałam na to w żaden sposób. Minęło kilka dni moje objawy nasiliły się, gorączka również, Ibuprom nie pomógł więc co tu dużo myśleć i się zastanawiać, trzeba udać się do innej lekarki. Tak jak tamta była młoda i może niedoświadczona, zdecydowałam się na wizytę u jej starszej koleżanki z branży licząc na to, że sprawę potraktuje inaczej. Trafiłam do kobiety która po pierwsze zwracała się do mnie w trzeciej osobie czyli: Pani usiądzie, Pani powie, Pani kaszlnie… itd., po drugie nie nawiązywała żadnego kontaktu wzrokowego, a po trzecie chyba moja obecność przeszkadzała jej niesamowicie. Otóż gdy już wydukałam (zdolność do składania normalnych zdań zanikła u mnie na 3 dniu gorączki), co mi jest, że objawy się pogorszyły, że Ibuprom nie działa itd… Usłyszałam dwa pytania: Głowa boli? Katar jest? Oczywiście, że boli bo wszystko boli, kataru nie ma. Usiadła i wypisuje, wbija te informacje do systemu tak wolno, że ja chyba podczas czekania aż skończy przysnęłam 2 razy. Dała mi plik papierów, recepty, powiedziała, że tam wszystko jest napisane i się pożegnała. No dobra, wyszłam, wsiadam do auta, czytam i nie wierzę! Po prostu nie wiedziałam, czy ona sobie ze mnie jaja robi, czy tam była ukryta kamera, czy ktoś jej za to zapłacił… Pani doktor przepisała mi sprej do nosa na katar i… Ibuprom zatoki! Oczywiście nie kupiłam tego badziewia, nie będę używać psikaczy do nosa które uzależniają i tabletek na zatoki ponieważ nie mam z nimi problemów. Pojechałam do apteki, farmaceutka doradziła no i nakupowałam inne leki. W nocy kryzys już na maxa. Kolejna wizyta u lekarki, od razu negatywnie się nastawiłam no ale musiałam iść, czułam się tak strasznie, że zaczęłam się bać. Do trzech razy sztuka. Weszłam o gabinetu. Siedziała inna babeczka. Zobaczyła mnie i od razu podbiegła z termometrem (chyba sczytała problem z twarzy), zmierzyła gorączkę, szybko przeczytała historię choroby, zadała mi kilka pytań (nie byłam zbytnio w stanie mówić). Miałam 40 stopni, już po 5 minutach leżałam u pielęgniarki. Dostałam zastrzyk z polopiryny. Robiła mi wszystkie badania, dobrała leki. Wreszcie jakaś porządna lekarka. Szok mój polega na tym do jakiego stadium trzeba kogoś doprowadzić, żeby udzielić mu odpowiedniej pomocy. Gdyby jej poprzedniczki podeszły profesjonalnie, a nie olewająco do tematu już dawno byłabym na nogach. Ciekawe czy tylko ja mam takie szczęście, czy taka patologia odbywa się wszędzie. Mam nadzieję, że już szybko odzyskam siły i będę mogła normalnie funkcjonować., bo nie chodzi o to żeby wciskać człowiekowi od razu antybiotyk, ale przecież są inne lekarstwa, które działają na pewno lepiej niż Ibuprom...

 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
O blogu
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi