< > wszystkie blogi

Urywki, cóż ja poradzę

Pół żartem, pół żartem.

Ucho przy szybie (PKP story)

5 November 2016
Czas biegnie nieubłaganie, lecz są jeszcze takie miejsca, gdzie możemy się zatracić w absurdzie zakorzenionym w PRL-u. Między innymi na dworcach PKP.



 

Pewnego razu jechałem do Poznania. Poszedłem więc na dworzec PKP w Krakowie kupić sobie bilet. W korytarzu były dwa okienka czynne; przy jednym kilka osób stojących razem, drugie puste, więc postanowiłem skorzystać z drugiego. Oczywiście zgodnie ze zwyczajem ukłoniłem się nisko i zagadnąłem do pani, reprezentantki starszego pokolenia. Niejednego.
-Dzień dobry pani - mówię do pani w okienku, ale ona nie odpowiedziała tylko ruszała wargami. Pomyślałem, że to może okienko dla głuchoniemych, ale żadnej takiej karteczki nie było. Za to jak przystawiłem ucho do okienka dało się usłyszeć wątłe niczym promienie słońca o brzasku "słucham". Ucieszyłem się, że udało się nam nawiązać nić porozumienia, atakuję panią z okienka:
[J]a: Poproszę bilet studencki do Poznania na dzisiaj, godzinę 12:ileśtam
[P]ani: Życzy Pan (piszę z wielkiej litery, bo mam do siebie szacunek) sobie miejsce od okna czy od korytarza?
[J]: Od okna.
[P]: Nie ma.
[J]: To od korytarza, obojętnie. Tylko żeby studencki był.
[P]: Dobrze. - chwila przerwy - 61 złotych i ileśtam groszy
Pomyślałem, że coś nie gra.
[J]: A ulgę studencką pani policzyła?
[P]: Nie.

To chyba faktycznie było okienko dla głuchoniemych, ale w drugą stronę.
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą
Autor
Najnowsze posty
Najpopularniejsze posty

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi