< > wszystkie blogi

czasem cos mi sie przysni lub wydarzy

papier jest cierpliwy. e-papier tez :)

takie tam... o sensie, ale niekoniecznie z sensem

5 October 2013
programy typu 'mam talent' - mowie o tych ogolnoswiatowych. sa w sumie fajne. moze sie wydawac, ze to zalosne jak trafiaja tam setki ludzi ze zla dykcja, czy przytepionymi zmyslami percepcji... ale z drugiej strony, trafia tam tez parunastu ludzi na tle tych setek, ktorzy maja co pokazac. a jak mysle o tym w incepcji.... tfu! koncepcji lat osiemdziesiatych, to nie bylo takich szans i mozliwosci! mis uszatek byl na dobranoc i general jaruzelski w dzienniku telewizyjnym i koniec kropka.
nie bylo najmniejszych szans, by ktos, kto pisze teksty, gra, spiewa wybil sie w TV, bo to byla swieta instytucja dla wybranych... dzis tez niby taka jest, ale inaczej. bardziej mlodziezowo, juz nie jest taka sztywna, bo jest konkurencja... nie ma juz kolargola i pszczolki maji, ani poniedzialkowych spotkan z przyroda, czy piatkowego psa pankracego... bajki z looney tunes byly tylko w ramach 'satelita ze swiata'. cos umarlo. porzadek. wychowanie. rodzina i wspolne przezywanie sniadania w niedziele, kiedy lecial teleranek... i ten durny kogut pial, jak sie siadalo do talerza, przy wspolnym stole... albo do kolacji, kiedy lecial zwirek i muchomorek, dzisiaj juz tylko znany widzom shreka z powodu dialogu na ich temat, jakis kosmos... albo adam slodowy, genialny Pan, ktory zajmowal nasze umysly MYSLENIEM... i kazdy dzien mial swoj powod by zasiasc przed telewizorem, w poniedzialek zwierzeta, w piatek pankracy pies... a w weekendy nazywane podowczas wolnymi sobotami - zaloga dżi... ale te dzisiejsze programy popularno-swiatowe, tez maja zalete jedna: pokazuja nam osobowsci, jakich w innym czasie i wymiarze nie dane nam by bylo poznac. nie ma juz kolargola, gucia i pankracego - ale sa prawdziwi ludzie, ktorzy zaskakuja nas swomi mozliwosciami, do cna. do dna. a jesli mlodziencza empatia wyhodowana na motylu emanuelu nam pozwala, to doceniamy ta chec dazenia do pokazania sie swiatu, nawet, jak nam za mlodu nie bylo to dane... ot tak, po ludzku. roniac lze wzruszenia i ogladajac pozywke dla mas, mimo, iz wychowano nas na idealach i bajkach z przeslaniem. teraz ogladamy bajki bez przeslania, ale za to rownie piekne i czasem prowadzace do wygranej jak w totolotku, w co nadal checmy wierzyc, to jedno sie akurat nie zmienilo... wiara, ze mozemy miec szczescie az takie, by odmienic swoj los a innych zostawic w... tyle. na koniec dodam wstep. zeby nie bylo zbyt prosto. cos, co napisalem wczesnej troche na twarzoksiazce: dziecinstwo nas stymuluje, a ksiazki i opowiadania zaszczepiaja inelektualnie na cale zycie - zaszczepiaja, to dobre slowo. ogladam film Incepcja i ciesze sie przekazem, ktorego byc moze nigdy bym nie zrozumial, gdyby nie przeczytane w mlodosci opowiadanie Johna Brunnera (o ile dobrze pamietam), o tytule "Telepata" - zajefajna historia i jakze wyprzedzajaca swiat tego filmu, troche w innej koncepcji, ale wszystko razem, po latach tworzy w mej glowie calosc... a co jesli incepcja jest prawdziwa i zeby poznac swoj swiat prawdziwy trzeba umrzec tu i teraz?.... jak sie uwolnic od klamstwa - co jest po drugiej stronie? cale zycie o tym myslalem.... czy smierc jest krokiem w swiatlo i do gory, do nowego zycia? kurwa.......... jak mialem pietnascie lat zastanawialem sie, po co ludzkosc zyje jako gatunek... i wciaz tego nie wiem, chociaz poznalem juz ciag zycia i rodziny, dziadki, rodzice, my, dzieci - przedluzanie gatunku.... ale po co?! czy zyjemy w obcym mrowisku, w incepcji??? fuck! teraz wszystko razem ma sens. ma? fuck!
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi