Tak, to było dziś na głównej... Więc się zadumałam, może mnie też nie lubią, a niektórzy wręcz nienawidzą?
Jak taki jeden drze sprawdzian, a taki drugi kopie krzesło ze złością wykonując moje polecenie, to myślę, że ich umysły generują wrogie emocje. Nie chcę nawet myśleć, co by powiedzieli, jak by mogli...Czasem jednak moi uczniowie i uczennice, roboczo nazywani przeze mnie moimi dziećmi (choć to i szósta klasa czasem) są dla mnie szalenie mili, wręcz czasem mnie rozpieszczają:).
- Mogę ponieść dziennik?
- Chce Pani moją kanapkę?
- Jak Pani chce, to może Pani jechać z moimi rodzicami na sobotni bieg do Brzeźna.
- Napiszę o Pani opowiadanie, jak ludzie przed Wigilią się do Pani modlą.
Na co dzień jednak stosunki układają się zwyczajnie:
- Sprawdziła Pani kartkówki?
- Zapomniałam.
- To może już lepiej niech ich Pani nie sprawdza...
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą