coś na ząb

czy to moje nogi?
nie nigdy nie miałem
takich długich nóg
czy to moje życie?
nie nigdy nie powiedziałbym
takich głupich słów
czy to moja walka?
nie ja walczyć nie umiem
czy ja tu jeszcze jestem?
odpowiedzieć się boje
może po prostu postoję?

Słowa równo piszesz wzdłuż linijki czy jak
W głowie poukładałeś sobie cały świat
Nigdy nikt nie zakłóci twoich prawd
Sądzisz że wiesz co ja nie wiem
Lecz nie ujrzymy się w niebie
Nie zdziw się tylko wściekle
Jak spotkamy się w piekle

ludzie umierają przed śmiercią
czasem nawet na coś cierpią
czasem przyjdzie im ochota
by coś skopać
czasem wyją i skowyczą
znęcają się nad ciszą
czasem już nie mając czasu
wrzeszczą poniewczasu
milczeli kiedyś zawile
teraz kończą im się chwile

Kto tu tak stuka
I puka jak pukadło
Nie szczur nie podpucha
Nie przyszłej nadziei
Nadzieja że się coś dzieje
Coś zmieni
Że może mądry ktoś
Się objawi może przypadkiem
Nas zbawi
Może uczyni nas lepszym
Może się nam nie popieprzy
Ty i ja mam nadzieje
Że to naprawdę się
Nie dzieje

Dupa tam i tak dalej
Kolejną kolejkę mi nalej
Na pohybel oszczercom nieukom
Z nikim nie podzielę się sztuką
Z nikim nie napije się brudzia
Pójdę sam na zatracenie
Nikt mnie nie chce
I tak się nie zmienię
Czytasz to więc współczuje
Ale doceniam ja już nie umiem
Cieszyć się z tego
Byle do pierwszego…

Pakistan Kurdystan Ochota
Bronowice Praga czy Prądnik
Wy islamiści skurwiele
Myślicie że jesteście że was
Jest wiele
Że przyjdziecie tu na nasze
Podwórko
Że mścić się będziecie za wiarę
Lecz myśli wasze są kruche
Ktoś wbił wam we łby
Na podpuchę
Że do nieba pójdziecie
Za skruchę
A ja wam mówię jebańcy
Że zginiecie tu i teraz
Tak jak zginęło już nieraz
Hołoty wrogiej bez liku
Na naszej Ojczyzny
Śmietniku

Wielka Noc się zbliża
Niech więc nikt nikomu
Wreszcie nie ubliża
Niech się ludzie kochają
A nie naprzeciwko stają
Niech zrozumieją że Polska
Jedna jest i basta i niech
Nikt ją nie pochlasta
Słowem złym i spojrzeniem
Niechęcią i podejrzeniem
Wrogów mamy bez liku
Nie szukajmy ich we własnym
Śmietniku
Wzniosłą struną to trąca
Lecz mnie niech
Nikt nie posądza
Że na próżno tu wyje
A Ona niech żyje!

Nie ma wiersza nie ma nic
Nie ma po co się tobie śnić
Po co się żyć też nie ma po co
Głupie myśli się nocą kocą
Nikt tego nie chcę a one
Się kocą
Głupie myśli chcą jednak żyć
Ale po co?
Tego nie wiesz i nie wie
To nikt
Po co żyjesz i oni są po co?
Zapytasz naiwny
Więc żyć?

tabliczki mnożenia naucz się Gienia
bez niej zginiesz jak szpak
naucz się lecz nie byle jak
ona ci w życiu nie raz pomoże
weźmy pojedziesz nad morze
zechcesz trewala zjeść płatów kilka
a oni policzą za wilka
choćby morskiego
a ty musisz wiedzieć coś z tego
że sześć dziewięć razy
nie zdarza się często
choć w powietrzu już robi się gęsto

srają na ojczyznę moją
konusy plugawcy oszczercy
co się nawet cienia boją
normalności mordercy
Lech był pokoju ostoją
malutcy chcieli być wielcy
a teraz widać że stoją
gdzie powinni stać malcy
i robią ze zdziwienia karpie
że Matka Boska Wałęse ma w klapie