a co /b/ojownicy sądzą o dentystach ?

Ja będąc w przedszkolu myślałem, że zleję się na miejscu na słyszenie samego słowa, bo zawsze musiało chodzić o mnie. Nie matego złego ... teraz zęby mam wszystkie, co prawda nie wszystkie proste, ale są

mój pierwszy ubytek zdiagnozowano niecały rok temu, a jako dziecko ząbki miałam wzorowe, więc ominęła mnie ta trauma

To mordercy, sadyści i psychopaci. Więc w tym roku wybieram się na stomatologię...

ja też nie musiałm chodzić do stomatologa więc nie mam czego się bać.... no chociaż za tą igłą podczas znieczuleń to jakoś nie przepadam ... zresztą jak za każdą inną.

Sądziłem, że po opowieściach mojej mamy, której dentystka borowała ząb na nożnej wiertarce nic mnie już nie przerazi. Ale dłutowanie zęba przebiło wszystko...

Ja kiedyś jednemu przywaliłam... Niezłą siarę mama miała. Bo miałam wtedy chyba z 5 latek

nienawidze dentystow, z reguły staram sie unikac i chodzic tylko na kontrole, o zeby dbam wiec nie mam z nimi problemow

Dentyści są źli i niedobrzy... Do dzisiaj mam wstrząs gdy słysze dźwięk wiertła :| Jak byłem mały i mi chciał to lustereczko wsadzić to tak mu pogryzłem palce że miałem spokój z dentystami na dwa lata :P Potem koszmar powrócił...

a ja kocham to uczucie po znieczuleniu, jak się nie jest świadomym, że się ma gębe otwartą ;p

Ja to panicznie się boję dentystów. A to od czasu kiedy na krótko przed swoim bierzmowaniem gotowałem się do laserowej korekty zeza. Wymóg był, że wszystkie zęby mają być zdrowe więc mnie matka zapisała do państwowej placówki na wizytę (trzy zęby do odstrzału). Po pierwszym razie trochę skwaszony wyszedłem ale było ok. Podczas drugiej wizyty nawet nie poczułem, kiedy mi wyciągano zęba. Wracałem do domu cały w skowronkach w przeświadczeniu, że ostatnia wizyta to już tylko formalność. Ale najgorsze miało dopiero nadejść. Na tej placówce za dentystkę robiła kobieta postury po której spodziewał byś się, że w rzeźni robi. Usuwając mi ostatniego zęba upieprzyła mi go przy korzeniu. Jak się nie trudno domyśleć po chwili przeszła do dłutowania tego korzenia. Efekt był taki, że matka żywcem dociskała mnie od tyłu do oparcia fotela kiedy ta sadystka przykładała dłuto do mojego dziąsła i dawaj drugą dłonią z przyłożenia. I to wszystko bez znieczulenia !! Od "dentystki" wyszedłem cały mokry, zdyszany i ledwo powłócząc nogami. To był punkt zwrotny w moim życiu jeśli chodzi o higienę jamy ustnej. Od tego dnia zacząłem stąpać po równi pochyłej. Kilka lat później poznałem się z jednym arabskim dentystą robiącym na prywatnej placówce. Byłem u niego ze dwa razy, 100% zadowolenia z obsługi i znieczulenia i pewnie chodził bym do niego do dzisiaj ale krótko po tym jak go "odkryłem" zwinął swój interes. Próbowałem jeszcze później usuwania pod narkozą ale kiedy ostatnim razem zdarzyło mi się zemdleć zaraz po wkłuciu w mą żyłę wenflonu powiedziałem sobie dość i niech się dzieje co chce ja do dentysty pójdę tylko w sytuacji skrajnego wyczerpania bólem zęba.
Jedno mnie tylko do dzisiaj zastanawia i nie potrafię tego zrozumieć. W swoim życiu nie jeden odwiedziłem szpital, nie raz byłem już kłuty, ganiałem z rodzeństwem na pogotowie po różnych ich wypadkach i sprzątałem po nich ich własną juchę (raz cały przedpokój numerant zachlapał) czyli nerwy wydawało by się mam mocne a starczy, że przyjdzie mi przyjąć głupi zastrzyk i moment robię się blady. Rozumie ktoś coś z tego ?
Się rozpisałem

w podstawówce mieliśmy dentystkę... o matko, jakie przykre wspomnienia... milej wspominam ortodontkę...

uwielbiam dentystki, nie tylko dlatego że zawsze noszą takie mega seksowne białe ubrania, ale dlatego że dzieki nim moje zęby są proste i ładne

szkolna dentystka?! o zgroooozoo.... jak ją na ulicy teraz widzę to mam ochotę z maczetą się rzucić na nią