Znalazłem coś starszego. Chyba 2014 rok. Jechałem pierwszy raz nowymi wagonami metra - Inspiro. Pech chciał, że byłem jednym z tych pasażerów, którzy doświadczyli awarii i pożaru.

Jedzie po torach dumny Inspiro,
Nie równa się z żadną rosyjską szmirą.
Pędzi, że dym spod kół się unosi,
Najlepszy, najszybszy - tak prospekt głosi.

Lecz jakoś wolniej po torach się toczy,
Dym coraz gęstszy aż szczypie w oczy,
I jedzie wolno, i coraz wolniej
I nagle... jak coś nie pierdolnie!

Ludzie: panika, poszły gaśnice,
Tu jakaś baba padła na cyce,
Dziecko gdzieś małe piłuje ryja,
Niezła się z tego zrobiła chryja.

Ale po chwili do stacji zawitał,
Ludzie wybiegli pędem, z kopyta.
A już się witałem ze świętym Pietrem.
Tak się skończyła ma jazda metrem.

--
Robię dobrze.