Przeczytałem gdzieś, że rozpoczęło się testowanie skuteczności szczepionki przeciw koronawirusowi na dzieciach.
Wygląda to tak, że szczepi się nastolatków i patrzy co z tego wynika.
To są oczywiście ochotnicy - ale przecież o wzięciu udziału w testach tak naprawdę decydują rodzice a nie dzieci.
Już widzę te madki i Karyny zacierające ręce z powodu dodatkowej kasy na kolejną hybrydę, pół litra dla swojego Seby czy kolejny tatuaż w okolicach bikini.
Z drugiej strony szczepienie może uratować życie w przyszłości wielu nastolatkom, a bez odpowiednio dużej populacji testowanych dzieci nie da się stworzyć bezpiecznej szczepionki.
Wot i taki dylemat moralny.
Zgłosilibyście swoje dzieci do testów?
Wygląda to tak, że szczepi się nastolatków i patrzy co z tego wynika.
To są oczywiście ochotnicy - ale przecież o wzięciu udziału w testach tak naprawdę decydują rodzice a nie dzieci.
Już widzę te madki i Karyny zacierające ręce z powodu dodatkowej kasy na kolejną hybrydę, pół litra dla swojego Seby czy kolejny tatuaż w okolicach bikini.
Z drugiej strony szczepienie może uratować życie w przyszłości wielu nastolatkom, a bez odpowiednio dużej populacji testowanych dzieci nie da się stworzyć bezpiecznej szczepionki.
Wot i taki dylemat moralny.
Zgłosilibyście swoje dzieci do testów?