@Yoop tak po pierwsze nie sądzę by siła głosu = zero była sensowna. Raczej szedłbym od 1 w górę. Czyli wkładasz poniżej pewnego progu masz głos = 1, wkładasz 2x próg masz głos =2 itp.
Ale:
1) emeryci płacą podatki. Tak, mniejsze niż w czasie aktywności zawodowej. I tak, zmniejsza się z tego powodu ich siła głosu. Aczkolwiek jak widzę jak da się manipulować przeciętnym emerytem to nie sądzę by należało za tym jakoś przesadnie płakać.
2) studenci nie są pozbawieni prawa do pracy i zarabiania (przy okazji ich zwolnienie do 26rż. z podatków faktycznie minimalizowałoby zarówno ich podatek jak i siłę głosu, cóż ich wybór). Ale tak, póki nie zaczną jakichś podatków płacić siła głosu byłaby minimalna.
3) kobiety i faceci (nie wiem skąd ta dyskryminacja płci u ciebie) nie dokładający się do państwa świadomie decydują się na marginalizowanie swojego znaczenia. Nie jest to z resztą nic nowego. Już dziś mimo praktycznego braku przeszkód grubo ponad 50% społeczeństwa nie głosuje.
4) Jak wyżej, głos=1. W każdym systemie znajdą się osoby, które mają pecha i są w ten czy inny sposób dyskryminowane. Dziś przyjęliśmy, że nie mogą głosować 17 latkowie, ale mogą głosować ludzie w pierdlu, na których wydajemy kupę kasy, bo byli szkodliwi dla społeczeństwa.
5) Zakładam istnienie pewnej dowolności w płaceniu podatków. Czyli jeśli chcesz dołożyć się w danym 4 leciu do budżetu po to by zyskać dodatkowe prawa głosu (w pewnym zakresie oczywiście), to śmiało. Nawet jeśli nie osiągnąłeś dochodów. Pod warunkiem, że twoje środki pochodzą z legalnego źródła.
Tu swoją drogą dochodzimy do innej kwestii. Czy to rozsądne, że opodatkowana jest praca? No ale to temat na zupełnie inną dyskusję.
Nawiasem mówiąc to generalnie nie jest nic nowego, że to darczyńcy, a nie beneficjenci decydują o sposobie i warunkach rozdzielania finansów. Tak działa np. każda fundacja. I jakoś mam wrażenie, że jak przeznaczam moje pieniądze na którąś z nich to są one wydatkowane o wiele lepiej niż w przypadku wielkiego czarnego worka z napisem budżet państwa. Tu z resztą także bardzo bym się ucieszył z rozszerzenia mechanizmu 1%. Np. do poziomu 10x1%.
W czym przeszkadza mi PiS? O kurde lista jest całkiem długa. Ogólnie to nieudolnością i niekompetencją. Kurde, płacimy półtora miliona euro dziennie, bo te patałachy mają zerową zdolność dyplomatyczną a do tego nie potrafią napisać poprawnie ustawy. Ostrołęka C. Centralny Port Komunikacyjny. Lotnisko Warszawa-Radom. Przekop Mierzei Wiślanej. Czy 500+, które, ojoj co za niespodzianka, wcale nie zwiększyło dzietności. Przy jednoczesnej likwidacji programu in vitro, który był o wiele tańszy, za to faktycznie przynosił długo wyczekiwanych obywateli. To "sukcesy" tej koalicji w losowej kolejności i bez szukania w Google. Oprócz tego mają u mnie grubego minusa za kompletnie nienaukowe podejście do niemal wszystkiego. Od zdrowia, po sprawy klimatu.
Ta partia stoi w totalnym rozkroku. Z jednej strony stosują rozdawnictwo i kupczenie głosami na niewiarygodną skalę jakiej nie powstydziłaby się żadna partia socjalistyczna. Jakby jutra miało nie być, a ekonomię, biologię, matematykę i fizykę dało się ustanowić ustawą. A z drugiej strony mają usta pełne prawackich frazesów. Szukają i tworzą wrogów wszędzie gdzie się da. Europa (ze szczególnym uwzględnieniem Niemców), lgbt, uchodźcy, itp. Plus oczywiście ciągłe poszukiwanie wroga wewnętrznego przy jednoczesnym tworzeniu poczucia oblężonej twierdzy. I nie zapominajmy szumnego głoszenia wszem i wobec, że są jedynymi prawdziwymi patriotami i jedynymi prawdziwymi katolikami. Mają czelność kompletnie bezkarnie marnotrawić miliardy z naszych podatków, a jednocześnie nie mają nawet dość jaj by przeprowadzić porządną akcję szczepień.
Czasy są trudne i lepiej w najbliższym czasie raczej nie będzie, a u sterów mamy miernoty, aparatczyków i karierowiczów.