Mam domek na wsi, w którym bywam jednak rzadko. Zauważyłem, że już po raz któryś pojawiają się u mnie różne zwierzęta, koty i psy, chwilę przed połogiem, no i się zadomawiają. Czy to jest efekt tego, że bezdomne zwierzęta w ciąży szukają sobie spokojnego miejsca i akurat trafia na moją działkę, czy popierdoleni ludzie podrzucają (lub wyrzucają) je w ostatniej chwili, gdy trzeba pozbyć się problemu? Jeśli to drugie to nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić skali problemu, jeśli mnie to spotyka któryś raz w dość niedługim czasie - być może to zasługa pobliskiej drogi krajowej.
Mogłem zapytać weterynarza, ten pewnie by wiedział co się dzieje w jego rejonie, choć z drugiej strony ludzie na wsi to pewnie nadal mają takie tematy w dupie, albo rozwiązują sprawę "po swojemu" Czy ktoś ma takie doświadczenia? Jak wyglądają schroniska gminne? Co prawda ludzie są tam zjebami, no ale zrozumiałbym, że tacy są, jeśli mają permanentne przepełnienie i nie ogarniają problemu.
Zdjęcie kociaka dla zwiększenia zainteresowania
Mogłem zapytać weterynarza, ten pewnie by wiedział co się dzieje w jego rejonie, choć z drugiej strony ludzie na wsi to pewnie nadal mają takie tematy w dupie, albo rozwiązują sprawę "po swojemu" Czy ktoś ma takie doświadczenia? Jak wyglądają schroniska gminne? Co prawda ludzie są tam zjebami, no ale zrozumiałbym, że tacy są, jeśli mają permanentne przepełnienie i nie ogarniają problemu.
Zdjęcie kociaka dla zwiększenia zainteresowania