"Dziecko waży 485 gramów. Na razie dzięki ustawie aborcyjnej muszę leżeć. I nic nie mogą zrobić. Zaczekają aż umrze lub coś się zacznie, a jeśli nie, to mogę spodziewać się sepsy. Przyspieszyć nie mogą. Musi albo przestać bić serce, albo coś się musi zacząć"
Za https://www.onet.pl/informacje/onetslask/pszczyna-smierc-ciezarnej-30-latki-matka-kobiety/hp3z9t9,79cfc278
Rząd oczywiście problemu nie widzi. Politycy, jako wybitni specjaliści w zakresie ginekologii i medycyny ogólnie już ocenili: błąd medyczny, ponieważ prawo dopuszcza aborcję, aby ratować życie matki.
Z kolei jasno widać jakie motywy mieli lekarze i że matka była o tym dokładnie poinformowana. Po prostu lekarze wolą się tłumaczyć z błędu niż z zabójstwa. Twierdzenie że wyrok TK nie ma z tym nic wspólnego jest typowym działaniem politycznym - umywaniem rąk.
Ale ja się jeszcze zastanawiam
1. "Dopuszcza" nie znaczy "nakazuje". Lekarze przecież w skrajnym przypadku mogą powiedzieć, że mimo dopuszczalności aborcji nie chcieli jej przeprowadzić bo są fanami Kai Godek, są ProLifie, mieli nadzieję że dziecko wyleczy się z wszystkich wad wrodzonych, wody płodowe się znowu pojawią i dziecko urodzi się zdrowe. Nie mogli przecież przewidzieć, że bożek nie sprawi cudu, bardzo na niego liczyli...
2. Jest może na sali jakiś lekarz? Bo ja się za bardzo nie znam. Ale czy nie jest tak, że dopóki nie było zakażenia (sepsy) to nie można było wprost powiedzieć, że życie matki było zagrożone, a z kolei kiedy sepsa się pojawiła, to poszło błyskawicznie i najzwyczajniej w świecie nie dali rady jej już uratować?
Za https://www.onet.pl/informacje/onetslask/pszczyna-smierc-ciezarnej-30-latki-matka-kobiety/hp3z9t9,79cfc278
Rząd oczywiście problemu nie widzi. Politycy, jako wybitni specjaliści w zakresie ginekologii i medycyny ogólnie już ocenili: błąd medyczny, ponieważ prawo dopuszcza aborcję, aby ratować życie matki.
Z kolei jasno widać jakie motywy mieli lekarze i że matka była o tym dokładnie poinformowana. Po prostu lekarze wolą się tłumaczyć z błędu niż z zabójstwa. Twierdzenie że wyrok TK nie ma z tym nic wspólnego jest typowym działaniem politycznym - umywaniem rąk.
Ale ja się jeszcze zastanawiam
1. "Dopuszcza" nie znaczy "nakazuje". Lekarze przecież w skrajnym przypadku mogą powiedzieć, że mimo dopuszczalności aborcji nie chcieli jej przeprowadzić bo są fanami Kai Godek, są ProLifie, mieli nadzieję że dziecko wyleczy się z wszystkich wad wrodzonych, wody płodowe się znowu pojawią i dziecko urodzi się zdrowe. Nie mogli przecież przewidzieć, że bożek nie sprawi cudu, bardzo na niego liczyli...
2. Jest może na sali jakiś lekarz? Bo ja się za bardzo nie znam. Ale czy nie jest tak, że dopóki nie było zakażenia (sepsy) to nie można było wprost powiedzieć, że życie matki było zagrożone, a z kolei kiedy sepsa się pojawiła, to poszło błyskawicznie i najzwyczajniej w świecie nie dali rady jej już uratować?