Ponieważ szlachta nie pracuje. Lewicowa elita intelektualna spędza ten czas rozmyślając o naturze ludzkiej i nad tym jak ulżyć kmiotkom z niższych klas rodzaju ludzkiego np. poprzez ustawowe organicznie czasu pracy, w którym mogą zarobić na swoje proletariacke życie...

Tak, to też demagogia. Ale pielęgniarki tyrają na dwóch etatach żeby zarobić na życie i nie należą do grupy "wolnych niedziel"

@szatkus no są, ale niby dlaczego? Jest to jeden z tych zawodów gdzie ma to najmniejszy sens.

A może by tak pozwolić ludziom pracować tyle ile chcą, ale też płacić za odpowiednią ilość godzin, czyli ktoś chce pracować 40 czy więcej godzin, to ma mieć zapłacone za te godziny, a kto chce pracować 20, 25 czy 35 godzin, to mu płacą za tyle, ile pracuje godzin. To samo z niedzielami, świętami, pod warunkiem, że za brak odpoczynku i jakichś komplikacji zdrowotnych, czy wypadkowych sam odpowiada, a nie pracodawca.

@empatyczna , genialne!

:szatkus tak właśnie. KP – ze swoim wymiarem czasu pracy, z rozliczaniem nadgodzin i całą resztą – powinien być traktowany tylko i wyłącznie jako zbiór szablonów / dobrych praktyk w sytuacjach, kiedy stronom nic innego nie przychodzi do głowy. Poza tym – całkowita dowolność. Bo ludzie są różni i mają różne preferencje i potrzeby.

Chcesz zabronić komuś umówienia się na robotę 16h dziennie, jeśli obie strony tego chcą?

Nie no są plusy krótszego dnia pracy - większy nacisk na zajmowanie się tym co przynosi największą wartość. Nacisk na zwiększenie wydajności pracy i automatyzację powtarzalnych rzeczy. Brak zwiększania się patologii na etatowym rynku pracy - jak ktoś chce mieć dwa etaty lub robić dłużej to przecież jest b2b lub zlecenie. Nie wszyscy chcą kręcić się w kółku jak chomik, a wydłużanie czasu pracy na etacie działa na niekorzyść osób bardziej zdystansowanych do roboty, bo oczywiste jest, że pracodawcy będą "mobbingować" w wiadomym kierunku. Poza tym pracoholicy to zwiększone koszty serwisowe, być może pokrywane z większych podatków przez nich płaconych, być może nie. Nie tylko zdrowotne lecz również kosztowne w dłuższej perspektywie zaniedbania rodzinne. Być może 35h ułatwiłoby też karierę zawodową kobietom. Nie wiem. Być może 35 godzin jest bardzo sensowne, bo kto będzie chciał i tak będzie miał możliwość pracowania więcej, a murzynić samemu z siebie być może jest logiczne być może nie.

Ok, początkowo nie chciałem odpisywać bojownikowi :stardust3007, bo skoro on nie chciał eskalować dyskusji, to ja też nie chciałem tego robić.

W weekendy w szpitalu nie pracuje też cały dział administracji, brygady techniczne, informatycy (ci nigdy nie pracują), rejestracje, sekretariaty. Zwykle jest też mniej fizjoterapeutów, salowych, opiekunek, techników. Laboratorium, sterylizatornia, blok operacyjny też działają na pół gwizdka.
Co do pielegniarek i położnych: też mają wolne dni, choć wygląda to inaczej z uwagi na pracę zmianową. No, ale o tym też pisałem wcześniej. Na zmianie nie pracują wszystkie pielęgniarki, zwykle część ma wolne. Zwykle w weekendy nie pracuje także oddziałowa.
Reasumując: w weekendy większość pracowników szpitala ma wolne.

Warto tutaj zauważyć, że czas pracy w ochronie zdrowia to 37,5 godziny tygodniowo ( - ja 32 godziny zwykle wyrabiam do wtorku )

@Yoop znowu demagogia. Nie tylko pielegniarki tyrają, żeby zarobić na życie i większość z nich ma jednak wolne niedzielę.

@miss_cappuccino trochę nie rozumiem jakby to miało wyglądać. Czy możesz mi przybliżyć co masz na myśli?

Btw zaraz się okaże, że wszyscy pracują w niedzielę, a te puste ulice, które widzę w niedzielne poranki, kiedy często wracam z pracy, są spowodowane tym, że już od 7 w tej pracy siedzą

Chyba sobie wstawię łóżko na robotę i będę dyżurował 24h przy płytkach

@Maciej1988 taka praca

@Jez_z_lasu jak praca polega głównie na pierdzeniu w stołek, to owszem, skrócenie czasu pracy powinno być korzystne dla wszystkich. Zapraszam do magazynu w fabryce

@LordKaftan jak nie widzisz informatyka przy robocie, a wszystko działa, to znaczy że masz zajekurłabistego informatyka

@czarnyjobacz rzecz w tym, że ciągle coś nie działa.

W niektórych zakładach jest cykl życia etatu elektryka na utrzymaniu ruchu. Zatrudniają dodatkowego, bo ciągle są awarie i produkcja staje, powiększony zespół ma czas na przeglądy i konserwacje bieżącą, więc awarie występują rzadziej, dochodzi do sytuacji, gdzie panowie nie mają co robić, bo wszystko ogarnięte, więc kierownictwo uznaje, że etat jest niepotrzebny, zmniejszony skład nie nadąża z prewencja, mnożą się awarię zaniedbanego sprzętu, trzeba zatrudnić dodatkowego elektryka...

@Radioactive
Jak w ochronie zdrowia - idealna sytuacja to taka, w której siedzą i mało co robią, bo prewencja ogranicza wszystko do minimum. Albo w Straży Pożarnej. Lub wojsku. Jeśli ciągle coś się psuje, to znaczy, że coś jest nie tak.