Odradzać nie będę, ale raczej nikomu nie polecam. W sumie obejrzeć się da, ale najpierw trzeba wiedzieć kilka rzeczy.
- Nie dajcie się nabrać (o ile ktokolwiek wierzy w plakaty) w zestawienie z "Matriksem" czy "Blade Runnerem". To nie ta liga, z resztą filmy nie mają nic wspólnego.
- Nie dajcie się nabrać, że to jest postapokalipsa. Też gównoprawda. Apokaliptyczne widoki to tylko rekwizyt, tło.
Film to jest fantastyka socjologiczna. Reżyser chciał zrobić chyba jakąś przypowieść o kondycji współczesnego społeczeństwa, ale mu nie wyszło.
Otóż głównym motorem filmu jest wybuch rewolucji na tyłach pociągu, a jak się szybko dowiadujemy jest to kolejna rewolucja, a poprzednie szybko wygaszono. Czyli - mozna się domyślić, że rewolucja jest częścią systemu (no dobra - tyle wspólnego z Matriksem by bylo, ale to juz wszystko).
Trzeba też wiedzieć, że reżyserem jest Koreańczyk, który próbował połączyć azjatycką umowność (same założenia, typowo mangowy facet z wielkim młotem czy "gang siekier") i dosłowność (zwłaszcza w przelewaniu krwi ) z amerykańską łopatologią (i oszczędnością przelewanej krwi). W efekcie wyszedł mu trochę koszmarek, ktory ratują widoki i efekty specjalne.
Problemem przy ogladaniu tego filmu jest zawieszenie niewiary. utrudniają to juz od samego początku nawet podstawowe założenia filmu o pędzącym przez kilkanaście lat pociągu, itp.
O zakończeniu to już nawet nie będę wspominał, bo może ktoś sie skusi, to mu nie będę psuł niespodzianki
Jak ktoś się nie boi spojlerów - bo i tak oglądać nie zamierza, to polecam recenzję Rafała Kosika:
https://rafalkosik.com/snowpiercer
- Nie dajcie się nabrać (o ile ktokolwiek wierzy w plakaty) w zestawienie z "Matriksem" czy "Blade Runnerem". To nie ta liga, z resztą filmy nie mają nic wspólnego.
- Nie dajcie się nabrać, że to jest postapokalipsa. Też gównoprawda. Apokaliptyczne widoki to tylko rekwizyt, tło.
Film to jest fantastyka socjologiczna. Reżyser chciał zrobić chyba jakąś przypowieść o kondycji współczesnego społeczeństwa, ale mu nie wyszło.
Otóż głównym motorem filmu jest wybuch rewolucji na tyłach pociągu, a jak się szybko dowiadujemy jest to kolejna rewolucja, a poprzednie szybko wygaszono. Czyli - mozna się domyślić, że rewolucja jest częścią systemu (no dobra - tyle wspólnego z Matriksem by bylo, ale to juz wszystko).
Trzeba też wiedzieć, że reżyserem jest Koreańczyk, który próbował połączyć azjatycką umowność (same założenia, typowo mangowy facet z wielkim młotem czy "gang siekier") i dosłowność (zwłaszcza w przelewaniu krwi ) z amerykańską łopatologią (i oszczędnością przelewanej krwi). W efekcie wyszedł mu trochę koszmarek, ktory ratują widoki i efekty specjalne.
Problemem przy ogladaniu tego filmu jest zawieszenie niewiary. utrudniają to juz od samego początku nawet podstawowe założenia filmu o pędzącym przez kilkanaście lat pociągu, itp.
O zakończeniu to już nawet nie będę wspominał, bo może ktoś sie skusi, to mu nie będę psuł niespodzianki
Jak ktoś się nie boi spojlerów - bo i tak oglądać nie zamierza, to polecam recenzję Rafała Kosika:
https://rafalkosik.com/snowpiercer
--
Wszelkie prawa zastrzeżone. Czytanie niniejszego tekstu bez pisemnej zgody surowo wzbronione.