To nie jest żaden sekret, że ja szukajki nie lubię. Ona mnie nie lubi jeszcze bardziej i sentyment jest odzwzajemniony, ying i yang zachowany. Dlatego wrzucam "Detektywów", bo szukajka nie znalazła, pewnie złośliwie, bo inaczej sobie nie tłumaczę ciszy na temat.

Pamiętacie Matthew McConaughey'a z "Jak stracić chłopaka w 10 dni" i nawet, a czemu by nie, z "Sahary"? Tak? No to zapomnijcie. Od kiedy dostał Oskara za "Dallas Buyers Club" coś mu się przestawiło w cyklu DNA i zaczęło mu ono strzelać na prawo i lewo zaebiście wciągającym podejściem do roli. Chudy, a zresztą co się będę szczypać, hudy, bo "c" już gdzieś musiał zeżreć po drodze, ex policjant z narkotykówki, sam pod wpływem, bo od czterech lat icognito, ale ze stalowym morale.

Woody Harrelson? I jego Larry Flynt? Historia. Tam był dobry, tu świetnie robi za współbohatera, współpracownika, ale może to za mocno powiedziane? A może za słabo? Czas pokaże.

Luizjana, lata 90-te. Morderstwo, szczególnie okrutne, znajduje oddźwięk tak w przeszłości, jak i w przyszłości dwóch bohaterów serialu.

Z niecierpliwością czekałam na następne odcinki. Mocny, surowy serial kryminalny, bez zbędnych ozdóbek. Duża okejka.
Potem, ewentualnie, porozmawiamy o drugim sezonie.

zaległości nadrabiasz? już zdązyłam zapomnieć o tym serialu
dwójka bedzie, ale z nową obsadą. zdaje się Farrell ma być, więc jakoś bez entuzjazmu czekam

"Fargo" Kurfa!!!!

:discordia
No dwa tygodnie temu skończyli pierwszy sezon, dopiero sie do klawiatury dorwałam po traumatycznych przejściach, to chyba mozna powiedzieć, że nadrabiam zaległości W każdym bądź, na mnie ślad zostawiło Nowa obsada nic mi nie mówi, ale jak w starej partii, dam głos, bo stara, dobra partia

:brogman
Nie rozumiem porównania, ale jeszcze raz obejrzę.

pierwszy sezon to sie skonczył w marcu, przynajmniej internetach
a Fargo rzondzi

pierwszy sezon miał plusy np:

No i jeszcze ta pod koniec, w domku na wsi

Bezbłędna, każdego powali na kolana

"Fargo" Nockę dzisiaj spędziłam z Thorntonem
"True detective" ściągam

Rzeczywiscie obie kreacje sa niesamowite, fajny klimat amerykanskiej biedoty umyslowej i rzeczywistej, dobre filtry koloru. Dialogi sa swietne, akcenty boskie, czlowiek niemal czuje ze zyje w malomiasteczkowej redneckowej mentalnosci.
Nieco dluzyzny czasami, 3x za duzo petow. Na monologi Rusta raczej wywracalem oczami, bo kiedys moja ex byla entuzjastka Nietzschego i nasluchalem sie dosc nihilistycznych gadek na cale zycie.

Cala fabula i glowny watek jest wystarczajaco ciekawy, ale moze chodzilo wlasnie o skupienie sie na samych detektywach. Zakonczenie jest absurdalne, nie wiem czy chodzi o amerykanska potrzebe happy endu, czy o sarkastyczna zagrywke rezysera.

Ogolnie serial, ktorego ciurkiem nie warto ogladac. Ani na tablecie, ani w autobusie. Jeden odcinek co pare dni, miec czas i spokoj przed TV i delektowac sie tym co jest mowione na ekranie, bo oto chodzi.

jesteśmy w trakcie, serial zajebisty.
:markizderetarde gdyby nie to, że cierpimy na permanentny brak czasu, to nie wstałabym od kompa, dopóki całego serialu bym nie obejrzała ciurkiem. A te monologi Rusta są najlepsze.