Jestem w trakcie czytania i znając niekonwencjonalne podejście Whartona do miłości (z wcześniejszej lektury arcydzieła "Spóźnieni kochankowie") zaczynam się obawiać, czy aby nie dojdzie do stosunku o charakterze erotycznym między tytułowym bohaterem a jakimś gołębiem czy innym kanarkiem... Bez spojlerów proszę, ale powiedzcie: jak bardzo się mylę?
--
Wszystko jest po coś ;-)