Istnieją dwa rodzaje grabi: te, które czegoś uczą i moje ulubione.

***

Na ortopedii rozmawia dwóch pacjentów.
- Co się panu stało?
- Wpadłem na garaż.
- Samochód oczywiście do kasacji?
- Nie, szedłem piechotą ...

***

Tortura wodna polega na przywiązaniu do krzesła i odkręceniu kranu z wodą. W rezultacie człowiek powoli wariuje myśląc, jaki rachunek za wodę przyjdzie mu zapłacić.

***

W kawiarni, gdzie grają do kotleta, z toalety wraca gość do stolika, gdzie czeka jego nowa dziewczyna i mówi:
- Wyobraź sobie kochanie, że właśnie mi się przytrafił mały incydent ... Tam, w kącie, stoi jakiś tłumok z fajkiem. Podszedłem do niego i powiedziałem, że ta kobieta przy fortepianie ma tyłek jak hipopotam ... I okazało się, że to jego żona!
- I co odpowiedział ci mój ojciec?

***

- Wasiliju Iwanowiczu, biali zaszli nas od tyłu!
- Naprzód! Czapajew nigdy się nie wycofuje!

***

Wysoki poziom inteligencji blokuje dostęp do szczęścia.

***

- Jak inaczej można nazwać pogrzeb elektryka?
- ??
- Uziemienie.

***

Ciągle coś gubię: klucze, telefon, słuchawki, przyjaciół, sens życia... szkoda, a najbardziej słuchawek ...

***

Kanibal przychodzi do sierocińca.
- Chcę adoptować dziecko.
- Które?
- Proszę zważyć tego tam ...

Nie.... tortura wodna polega na przywiązaniu człowieka do krzesła i niedokręceniu kranu, tak żeby kapało, powolutku. Wyższym stopniem okrucieństwa cechuje się podłożenie łyżki (brzuszkiem do dołu) pod te kapiące krople.

a_p wystarczy że kapie na metalowy zlew. z doświadczenia - leżałem po operacji, zakaz wstawania żeby szwy nie puściły i lepiej nie brać przeciwbólowych coby się nie przyzwyczajać a w kuchni woda kapała - wytrzymałem pół godziny a potem biegiem leciałem .

Aż mi się przypomniało sytuacyjne haiku:

Niedziela, półleżymy z TŻ na fotelach. Nic się nie dzieje, leniwie jest.



TŻ:
- Ty... woda w łazience się skapła.



Cisza.



- Skoro się skapła, to widocznie bystra jest.




Cisza.
Nic się nie dzieje.
Piękne niedzielne popołudnie.

:gutex1 Woda kapiąca na metalową łyżkę rozpryskuje się wokoło.

Ale doskonale rozumiem, o czym mówisz - jak się pewnego wieczoru okazalo, że uszczelka ma dość i nie da się już dokręcić kranu, to wstałam i zrobiłam z nitki ścieżkę dla kropli, żeby nie kapała, tylko cichutko ściekała

Za wodę, jak za wodę... ale jaki potem za śmieci przyjdzie!