- Niedawno wybraliśmy się z Kasią na zakupy - wspomina jej ojciec Donald Tusk. - Stoimy w kolejce do kasy, podchodzi młoda dziewczyna i prosi o autograf. Ja na to, że owszem, chętnie, tylko nie mam nic do pisania.
- Ale ja nie do pana - ucięła. Cała kolejka w śmiech, ja wiśniowy ze wstydu, a Kasia tylko pobłażliwie spojrzała.
..................
Pisarz, scenarzysta i reżyser Tadeusz Konwicki na pytanie, czy idzie na nieszpory, odpowiedział, że on do kościoła chodzić nie musi, bo jest wierzący.
....................
Prezydent Ukrainy Wiktor Juszczenko przybył do Polski z oficjalną wizytą w towarzystwie żony. Po ukraińsku żona to „drużiyna”. Na lotnisku na gościa czekał prezydent Polski Lech Kaczyński bez żony, w towarzystwie polityków.
- A gdzie twoja drużyna? - zapytał Juszczenko, mając na myśli Marylkę.
- To nie moja drużyna - odpowiedział Kaczyński - to drużyna Jarka.
...................
Przed komisję egzaminacyjną, w której zasiadał m.in. Piotr Fronczewski podchodzi kandydat :
Profesor go pyta: - jakie filmy interesują Pana najbardziej?
Kandydat - Z pewnością komedie, mam wielkie poczucie humoru, Panie Profesorze!
Profesor - Taaak, to niech Pan spróbuje teraz rozśmieszyć nas czymś krótkim i zabawnym a w szczególności Pana Piotra Fronczewskiego.
Kandydat - Hmmm. A przepraszam, który z Panow nazywa się Piotr Fronczewski?
Został przyjęty z miejsca!
..................
W latach 60-tych i 70-tych opuszczając warszawski SPATiF, nie zawsze można było złapać taksówkę, więc podjeżdżały różne auta, na przykład polewaczki. W ten sposób kierowca mógł dorobić parę złotych. Do takiej polewaczki wsiadły kiedyś DANUTA RINN i Zofia Czerwińska.
- Damy panu więcej, ale musi pan polewać przez całe Śródmieście.
Kierowca się obruszył.
- Nie mogę polewać.
Licytowały, ile dorzucą.
- Nie mogę polewać, bo ja jestem szczotką.
...................
Zamiast anegdoty taka historia...
Jako dziecko pracował dla rodziny Karnovsky, żydowskich kupców z Litwy, którzy wyemigrowali do Nowego Orleanu i zatrudniali go do drobnych prac. Wiedzieli, że jest bez ojca, więc zawsze o niego dbali, karmili i w końcu adoptowali. On miał wtedy zaledwie 7 lat i rodzina Karnovskych była dla niego bardzo ważna, bo po raz pierwszy został potraktowany życzliwie i łagodnie. Kiedy kładł się do łóżka pani Karnovsky śpiewała mu kołysankę i wtedy nauczył się śpiewać w jidysz i grać kilka żydowskich piosenek. Potem Karnovscy kupili mu pierwszy instrument, bo naprawdę podziwiali jego talent muzyczny.
Do końca swego dorosłego życia będzie on nosił wisiorek z Gwiazdą Dawida, aby przypominać wszystkim, że od żydowskiej rodziny Karnovskich nauczył się jak należy żyć zdecydowanym i prawdziwym życiem.
To dziecko nazywało się Louis Armstrong.
anegdoty o sławnych Polakach (fb)
anegdoty teatralne, filmowe i muzyczne (fb)