(imiona bohaterów zmienione)
Idę sobie ulicą mojej mazurskiej wsi i słyszę: „Z tą brodą to jak bezdomny wyglądasz!" Odwracam się zatem, by ocenić, czy dać gościowi w mordę i poprawić z buta, czy dać gościowi w mordę i uciekać, zanim się zrewanżuje. Przyglądam się, o urwał nać! Adaś? Adaś! Przywitaliśmy się, pogadaliśmy, okazało się, że Adam kupił domek na Mazurach i właśnie przyjechali we trójkę. W tym momencie przedstawił mi kobiety swego życia: Agnieszkę (na oko dychę młodsza ode mnie) i Karolinę (na oko lat 9). Stoimy, gadamy, mała chce loda, więc Adam daje jej banknot i mówi, żeby sobie kupiła. Karolina odbiega radośnie, na odchodnym rzucając:
- A pani w autobusie powiedziała, że jestem podobna do taty, a ja z Adamem jechałam!
Eeeee... Okej? Adam wyjaśnia:
- Bo wiesz, ja nie jestem jej biologicznym tatą.
- Dobra - mówię - ale widzę, że się dobrze dogadujecie, to chyba ważniejsze?
W tym momencie odzywa się Agnieszka:
- On się z nią dogaduje lepiej, niż ze mną. Ostatnio mała puściła bąka przy obiedzie, mówię jej, że to nieładnie, a ona pyta: dlaczego? To jej Adam wyjaśnił, że nieładnie, bo żeby było ładnie, to musi zrobić tak - tu (cytuję z zawodnej pamięci) „zajebał takiego pierda, że myślałam, że wystartuje z krzesła jak te rakiety od Elona Muska".
Zacząłem się śmiać, a Adam mówi:
- Nie to jest najlepsze w tej historii.
Agnieszka:
- Najlepsze w tej historii jest to, że jedliśmy obiad u moich rodziców...
Idę sobie ulicą mojej mazurskiej wsi i słyszę: „Z tą brodą to jak bezdomny wyglądasz!" Odwracam się zatem, by ocenić, czy dać gościowi w mordę i poprawić z buta, czy dać gościowi w mordę i uciekać, zanim się zrewanżuje. Przyglądam się, o urwał nać! Adaś? Adaś! Przywitaliśmy się, pogadaliśmy, okazało się, że Adam kupił domek na Mazurach i właśnie przyjechali we trójkę. W tym momencie przedstawił mi kobiety swego życia: Agnieszkę (na oko dychę młodsza ode mnie) i Karolinę (na oko lat 9). Stoimy, gadamy, mała chce loda, więc Adam daje jej banknot i mówi, żeby sobie kupiła. Karolina odbiega radośnie, na odchodnym rzucając:
- A pani w autobusie powiedziała, że jestem podobna do taty, a ja z Adamem jechałam!
Eeeee... Okej? Adam wyjaśnia:
- Bo wiesz, ja nie jestem jej biologicznym tatą.
- Dobra - mówię - ale widzę, że się dobrze dogadujecie, to chyba ważniejsze?
W tym momencie odzywa się Agnieszka:
- On się z nią dogaduje lepiej, niż ze mną. Ostatnio mała puściła bąka przy obiedzie, mówię jej, że to nieładnie, a ona pyta: dlaczego? To jej Adam wyjaśnił, że nieładnie, bo żeby było ładnie, to musi zrobić tak - tu (cytuję z zawodnej pamięci) „zajebał takiego pierda, że myślałam, że wystartuje z krzesła jak te rakiety od Elona Muska".
Zacząłem się śmiać, a Adam mówi:
- Nie to jest najlepsze w tej historii.
Agnieszka:
- Najlepsze w tej historii jest to, że jedliśmy obiad u moich rodziców...
--
Lubię pisać o niczym. Jest to jedyna rzecz, na której trochę się znam.