Z irlandzkim fachowcem dobrze jest pogadać. Wyjaśni, doradzi...
Wchodzę sobie wczoraj to kantyny w pracy, coby jakąś kawę zrobić, bo usypiam z nudów, a tam koleś stoi nad zlewem z jakimiś próbówkami.
No i taki dialog:
- Siema, sprawdzasz jakość wody?
- No tak jakby.
-No i co? Nadaje się do spożycia?
- A umarło ktoś tu ostatnio?
- Chyba nie, ale ja tu dopiero pół roku pracuję.
- No to jest ok.
Jakoś mnie nie przekonał, więc wróciłem do siebie i napiłem się soku.
Wchodzę sobie wczoraj to kantyny w pracy, coby jakąś kawę zrobić, bo usypiam z nudów, a tam koleś stoi nad zlewem z jakimiś próbówkami.
No i taki dialog:
- Siema, sprawdzasz jakość wody?
- No tak jakby.
-No i co? Nadaje się do spożycia?
- A umarło ktoś tu ostatnio?
- Chyba nie, ale ja tu dopiero pół roku pracuję.
- No to jest ok.
Jakoś mnie nie przekonał, więc wróciłem do siebie i napiłem się soku.