Przychodzi poseł Janusz Kowalski do szatni w Sejmie, wyjmuje zapalniczkę i zaczyna podpalać ubrania. Przybiega szatniarka:
- Panie pośle! Co Pan robi? Dlaczego?
- Przecież jest tu tabliczka: palta płaszcze.

Poseł Kowalski wchodzi do kawiarni i zawiedzionym głosem stwierdza:
- Widzę, że zabrakło kawy.
Barista:
- Ależ skądże, oczywiście jest kawa!
Poseł:
- A napisaliście tutaj: mielimy kawę.

(Ostatni lepiej się opowiada niż zapisuje.)

Do sklepu meblowego przyszedł Janusz Kowalski, żeby doposażyć biuro poselskie. Ogląda, ogląda, wreszcie pyta sprzedawcy o konkretny zestaw:
- Jak to jest? Czy te meble są nowe? Czy używane?
- Nowe, oczywiście - oburzył się sprzedawca. - Skąd to pytanie?
- No bo tu jest napisane: hebanowe.

MAGDA GESSLER DO RESTAURACJI PRZYSZEDŁ POSEŁ JANUSZ KOWALSKI ROZEBRAŁ SIĘ I STANĄŁ NAGO CO ROBISZ A ON ROZEBRAŁEM SIĘ DO ROSOŁU

A czy można tego posła abortować?
Bo wygląda i zachowuje się jak uszkodzony płód

Janusza Kowalskiego znowu obudziły kroki - tym razem to przechodziło ludzkie pojęcie.

Janusz Kowalski udał się na SOR - cały pogryziony.
Okazało się, że gryzie go sumienie.
Wiem, że to sci- fi

@oldbojek On do szpitala przyszedł z szampanem - bo słyszał, że w szpitalu jest izba przyjęć.

stał w kolejce po urodę, jak rozum dawali

Posłu Kowalskiemu coś nie dawało spać - strasznie jęczało pod łóżkiem.
Spojrzał chłopina w dół, a tam ranne pantofle...

Poseł Kowalski dostał ponoć straszny opierdol od swojej żony.
Wylał dziecko z kąpielą.

W ramach kontroli poselskiej poseł Kowalski sprawdził jakość posiłków podawanych w restauracji poselskiej, ponieważ wielu posłów skarżyło się, że nie ma tam co jeść.
Poseł Kowalki zapytał kierowniczkę restauracji ile ma kucharek.
- Pięć - odpowiedziała.
- I bardzo dobrze - odpowiedział poseł Kowalski. - Zażalenia posłów zostają oddalone.