Mam taki zwyczaj, że gdy za mną w kolejce w sklepie stanie ktoś, kto ma 2,3 produkty w koszyku a ja mam towaru więcej, to tego kogoś przepuszczam. Tak i dzisiaj, przepuściłam pana z maszynką do golenia i bukiecikiem podwiędłych kwiatków. Pan podziękował, zapłacił i jeszcze raz podziękował. Już mam podchodzić do kasy (przestrzegam dystansu) i nagle jak mi się nie wpieroli Karyna z wózkiem pod sufit, a pod towarem dzieciak. I z głośną pretensją do mnie: "JESTEM MADKĄ!", jakby to była moja wina bądź zasługa, więc jakoś tak mnie zamurowało.
Na co znajoma pani kasjerka, przechyla się ponad taśmą, wyciąga towar z mojego koszyka, zaczyna skanować i mówi do Karyny: "Znam tę klientkę. Też jest madką. Piip piip Piip. Tyle i tyle. Kartą? Pin i zielone".
I do Karyny: "Kocią madką"
Chyba poślę jej kwiaty
Na co znajoma pani kasjerka, przechyla się ponad taśmą, wyciąga towar z mojego koszyka, zaczyna skanować i mówi do Karyny: "Znam tę klientkę. Też jest madką. Piip piip Piip. Tyle i tyle. Kartą? Pin i zielone".
I do Karyny: "Kocią madką"
Chyba poślę jej kwiaty
--
Bo ja cała jestem Tośka, A mój Tosiek to ho ho ho!
Mimo niepozornej szaty, Tosiek to... Tosiek to... Tosiek to...