*
Kiedyś zdarzyło mi się mieć dwudniowy epizod z alkoholem. Trafiłem na oddział ratunkowy, dostałem kroplówki i coś na uspokojenie. Czekam w sali obserwacyjnej, w której jest też kilka innych osób. Oddzielają nas parawany. Co kilkanaście minut zagląda lekarka i pyta ludzi tam zgromadzonych jak się czują. Nagle podchodzi jakiś zespół 3 osobowy z wózkiem i zatrzymują się przy mnie.
- Panie Kowalski, musimy jechać. Proszę zadzwonić do rodziny...
- Cooooooo?! - Mam w tej chwili ciśnienie 200/500
- Na przeszczep wątroby, pomożemy panu usiąść na wózek.
- Jaki, K***A, przeszczep wątroby?!
- To pan nie czeka na przeszczep?!
- A, mam czekać?!
Wtem zza parawanu słychać głos:
- To ja czekam na wątrobę.
Okazało się, że ten "oczekujący" ma bardzo podobne nazwisko i zatruł się grzybami.
**
Podryw pielęgniarki w trakcie pobierania krwi. W wojsku zdarzyło mi się pojechać do szpitala wojskowego we Wrocławiu (ul. Weigla, o ile dobrze pamiętam) na konkretne badania. W gabinecie zabiegowym były młode pielęgniarki (stażystki? Nie wiem, ale chyba się uczyły). Jedna była wyjątkowej urody, toteż pozwoliłem sobie na podryw:
- Z pani urodą to raczej do modelingu! - zagajam.
Psiknęła mnie w oczy spirytusem, którym dopiero co dezynfekowała zgięcie łokcia.
- Na modeling jestem zbyt niezdarna.
***
- Nie zatrudnię pana, chociaż bym bardzo chciał...
- Co jest przeszkodą? - pytam, zdziwiony szczerością szefa, u którego właśnie mam rozmowę o pracę.
- Pana doświadczenie i umiejętności są warte więcej, niż całego zespołu i najchętniej zamieniłbym cały zespół na pana osobę, ale wtedy nawet ja nie byłbym potrzebny..
- Czy to jest jakaś forma żartu?
Nie mogłem wyczuć, czy gość się nabija z mojego CV czy mówi o nim poważnie.
- Przed chwilą pokazałem panu jedno z zadań, z którym cały zespół męczył się od tygodnia, i pan to zrobił w ile...? Trzy minuty?
- Bo to było proste...
- I właśnie, proszę pana, jak pan zrobi coś w 3 minuty, to jak my, jako firma, wystawimy fakturę na 20 tysięcy? Nikt takich pieniędzy nie zapłaci za kilka minut pracy.
Wyszedłem w pewien sposób dumny lecz także skonfundowany tą rozmową.
Kiedyś zdarzyło mi się mieć dwudniowy epizod z alkoholem. Trafiłem na oddział ratunkowy, dostałem kroplówki i coś na uspokojenie. Czekam w sali obserwacyjnej, w której jest też kilka innych osób. Oddzielają nas parawany. Co kilkanaście minut zagląda lekarka i pyta ludzi tam zgromadzonych jak się czują. Nagle podchodzi jakiś zespół 3 osobowy z wózkiem i zatrzymują się przy mnie.
- Panie Kowalski, musimy jechać. Proszę zadzwonić do rodziny...
- Cooooooo?! - Mam w tej chwili ciśnienie 200/500
- Na przeszczep wątroby, pomożemy panu usiąść na wózek.
- Jaki, K***A, przeszczep wątroby?!
- To pan nie czeka na przeszczep?!
- A, mam czekać?!
Wtem zza parawanu słychać głos:
- To ja czekam na wątrobę.
Okazało się, że ten "oczekujący" ma bardzo podobne nazwisko i zatruł się grzybami.
**
Podryw pielęgniarki w trakcie pobierania krwi. W wojsku zdarzyło mi się pojechać do szpitala wojskowego we Wrocławiu (ul. Weigla, o ile dobrze pamiętam) na konkretne badania. W gabinecie zabiegowym były młode pielęgniarki (stażystki? Nie wiem, ale chyba się uczyły). Jedna była wyjątkowej urody, toteż pozwoliłem sobie na podryw:
- Z pani urodą to raczej do modelingu! - zagajam.
Psiknęła mnie w oczy spirytusem, którym dopiero co dezynfekowała zgięcie łokcia.
- Na modeling jestem zbyt niezdarna.
***
- Nie zatrudnię pana, chociaż bym bardzo chciał...
- Co jest przeszkodą? - pytam, zdziwiony szczerością szefa, u którego właśnie mam rozmowę o pracę.
- Pana doświadczenie i umiejętności są warte więcej, niż całego zespołu i najchętniej zamieniłbym cały zespół na pana osobę, ale wtedy nawet ja nie byłbym potrzebny..
- Czy to jest jakaś forma żartu?
Nie mogłem wyczuć, czy gość się nabija z mojego CV czy mówi o nim poważnie.
- Przed chwilą pokazałem panu jedno z zadań, z którym cały zespół męczył się od tygodnia, i pan to zrobił w ile...? Trzy minuty?
- Bo to było proste...
- I właśnie, proszę pana, jak pan zrobi coś w 3 minuty, to jak my, jako firma, wystawimy fakturę na 20 tysięcy? Nikt takich pieniędzy nie zapłaci za kilka minut pracy.
Wyszedłem w pewien sposób dumny lecz także skonfundowany tą rozmową.
--
I am the law!