Mój dziadek opowiadał jak to w czasie II Wojny Światowej jego batalion adoptował psa przybłędę:
- To był taki pocieszny psiak. Wszędzie się za nami włóczył. Dokarmialiśmy go. W końcu został naszą batalionową maskotką. Jak ktoś miał zły dzień, to pies zawsze potrafił go rozweselić.
- To wspaniała historia dziadku. I co się potem z nim stało?
- Musieliśmy go zastrzelić.
- Coo??
- No tak. Niepotrzebnie zabraliśmy go na ćwiczenia z rzutu prawdziwymi granatami...
- To był taki pocieszny psiak. Wszędzie się za nami włóczył. Dokarmialiśmy go. W końcu został naszą batalionową maskotką. Jak ktoś miał zły dzień, to pies zawsze potrafił go rozweselić.
- To wspaniała historia dziadku. I co się potem z nim stało?
- Musieliśmy go zastrzelić.
- Coo??
- No tak. Niepotrzebnie zabraliśmy go na ćwiczenia z rzutu prawdziwymi granatami...
--